niedziela, 28 grudnia 2014

Wyprzedaż w Lidlu - byłem tam



       
Byłem dzisiaj z ranka na wyprzedaży Lidla. Wkopała mnie moja żona, która chciała kupić sobie kozaki. Wiedziałem, że nic z tego nie będzie, bo już nagrania z tego w YT.
Moje obawy się spełniły co do joty. Tłum ludzi, wbiegający do sklepu. Jakaś babka zablokowała wejście. Mało nie została zlinczowana. Na szczęście było otwarte też wyjście, którym wszedłem do środka.

To jakaś masakra i żenada ze strony marketu. Wiem, bo słyszałem, patelnie były cztery, czegoś tam dwie sztuki, czegoś w ogóle nie było.

Babka chwyciła dwa rozmiary butów 40 i włożyła do koszyka. Na pytanie zony, że nie patrzy co bierze i ma takie same dwa rozmiary. Ta zorientowała się, że popełniła błąd - odparła, że będzie mierzyła dwie czterdziestki. Oczywiście odłożyła później jedną, jak odeszliśmy.

Facetowi spadł komplet śrubokrętów między te regały. Zaczął je rozsuwać na środek, żeby dostać się do tej ostatniej sztuki. Taki, mały komplecik za 5 Istny cyrk. Ktoś to filmował telefonem.

Te wyprzedaże to komedia w biały dzień. Szkoda, że ja nie filmowałem, bo oglądalność na YT w setkach tysięcy.
Oczywiście cały parking zawalony samochodami. I tak myślę, że ludzie dołożyliby kilka groszy, bo stać ich na samochód to stać na te kilka groszy, a nie robią z siebie pajace.

Mówiłem do mojej żony, dopłać i idź kup sobie buty w normalnym sklepie. To nie. Jak to z kobietami, czy raczej babami bywa.

A, tak w ogóle, czy ten Lidl nie przesadza. Jaka wielka wyprzedaż. Towaru tyle co na lekarstwo, a szumna reklama. Ogłupiają ludzi i robią stado baranów i tyle.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz