środa, 31 grudnia 2014

Życzenia na Nowy Rok



Zastanawiam się czego życzyć wszystkim w Nowym Roku? Czy zdrowia. Na pewno. Pieniędzy. Na pewno. To wszystko jest sztampowe i okazjonalne. Trzeba jeszcze życzyć czegoś innego, takiego lepszego życia, mniej kłótni, postrzegania innego człowieka. Tak mi się wydaje, że najlepiej życzyć wszystkim, żeby jak w przykazaniu miłości szanowali bliźniego jak siebie samego. To chyba pozwoli nam lepiej żyć. Wszystko zawiera się raczej w tym życzeniu. Bez człowieka nie można w tych czasach raczej żyć, a jak będziemy się szanowali tym świat będzie lepszy. Nie na pokaz, ale tak naprawdę. Nie tylko proszę i dziękuje, ale mam tu na myśli załatwianie spraw w urzędach, wizyty u lekarza, w sklepie. w zakładzie pracy, żebyśmy widzieli, że tam siedzi człowiek. On myśli, chodzi, mówi, ma rodzinę.


I życzę, by w Nowym Roku pogodzić się z kimś, z kim jesteśmy pokłóceni i kogoś przeprosili, z kim się kłócimy. To chyba niewielkie życzenia.

Tego wszystkim życzę i sobie a na pewno będzie odrobinę lepiej .

wtorek, 30 grudnia 2014

Pisanie


   
Dzisiaj mi się dostało za sprawą czytelniczki. Napisała, że moje posty źle się czyta napisane niechlujnie i bez interpunkcji. Przeprosiłem i napisałem, że się poprawię. I zacząłem poprawiać wszystkie błędy i literówki oraz przecinki. Głupio mi się zrobiło, bo nie myślałem, że ktoś to czyta i zwraca na te rzeczy uwagę. nie jestem poetą, pisarzem i dziennikarzem. Nie potrafię tak pięknie pisać. Piszę dla siebie. Dla oczyszczenia organizmu. A tu takie pretensje. Zacząłem wszystko poprawiać.I poprawiłem. Nie wiem czy będę pisał poprawnie, bo mi się nie chce, a nikt nikogo nie zmusza, żeby czytać moje wypociny.

Wyłączyłem komentarze i będzie spokój.
Podoba mi się opcja wyłączenia komentarzy, one najczęściej obraźliwe. Dostałem na mojego bloga o filmach komentarz typu " ty debilu", to już chyba trochę ktoś przegiął. Tak obrażać to może tylko kmiot i słoma mu wystaje z butów. Oczywiście można wyrazić swoje zdanie, ale nie tak. Nie lubię takich, którzy o kimś piszą w ten sposób. Jest to po prostu po chamsku. Domyślam się, że za tymi komentarzami stoją młodzi ludzie, którzy jeszcze nie wiedzą co czynią i nie wiedzą po co zostali stworzeni.

Nie będę o tym więcej pisał, bo szkoda liter.
Lepiej się zająć moją Imagilancją, bo w niej za takie czyny to dostaje się po pysku i prostuje się człowieka od razu. Nasz mały światek, mimo że mały i skromny to lepszy w niektórych sprawach od otaczającej nas rzeczywistości. Idziemy powoli i do przodu.

poniedziałek, 29 grudnia 2014

Sam na sam z chorobą




Byłem znowu u lekarza. Tak mnie złapało z tyłu pleców, że musiałem łykać przeciwbólowe. Lekarz odpowiada, że to kręgosłup.

Chyba ma rację, bo może to być od dużego palca u nogi. Mam go obciętego i miałem przeszczep. Nabawiłem się tego na Kalabrii we Włoszech. pracowałem tam u jednego rolnika, gospodarza, nie wiem jak go nazwać. Miał dwa małe domy wypoczynkowe, takie dwie duże wille. Wypożyczał rowery i skutery wodne oraz maił kawałek pola. Wszystkiego po trochu. Robiłem tam wszystko, malowałem pokoje, ciąłem kaktusy, podlewałem roślinki oraz .... wypożyczałem rowery wodne. Siedziałem pod parasolką od 8 rano do 18 wieczorem i wypożyczałem rowery. Języka umiałem tyle co nic, tylko, ile kosztuje i trochę godziny, ale starczało. Opalony byłem jak murzyn i jak znalazłem się w szpitalu we Wrocławiu to przybiegał cały oddział zobaczyć takie zjawisko. Czarny Polak. Właśnie tam wynudziłem się okropnie. Powie ktoś super praca. Wtedy tak tego nie widziałem. W każdym razie jak wycinaliśmy drzewo za pomocą liny i fiata punto, który ciągnął to drzewo miałem wypadek. Byłem w szpitalu w Tropei, opatrzyli mnie za darmo, bałem się, że trzeba będzie płacić. Nie byliśmy jeszcze, wtedy w Unii i takie chodziły pogłoski, że na Zachodzie wszystko płatne. Ciemny lud jakim byliśmy we wszystko wierzył. A to była nieprawda.

Siedziałem sam na, chyba ośmioosobowej sali i wyłem z bólu. Później dołączył animator, który rozwalił nogę na rowerze wodnym. Zwaliła się cała jego rodzina i całą noc z, nim biesiadowała. Jedzenia nadawali mi co niemiara.

Na śniadanie z tego co pamiętam zawsze kawa i coś słodkiego. Jakieś ciasteczka. wypisali mnie i pojechałem do Polski. Tutaj to się należałem w szpitalu, miesiąc. Okres urlopowy nie było lekarzy. Dopiero jak przyszedł ordynator, wszystko poszło do przodu i nagle byłem po przeszczepie.

nie o tym miałem pisać, ale tak jakoś się rozpisałem. Miałem napisać, że podziwiam tych ludzi, którzy chorują na poważne choroby. Wówczas poznaje się samego siebie.

niedziela, 28 grudnia 2014

Wyprzedaż w Lidlu - byłem tam



       
Byłem dzisiaj z ranka na wyprzedaży Lidla. Wkopała mnie moja żona, która chciała kupić sobie kozaki. Wiedziałem, że nic z tego nie będzie, bo już nagrania z tego w YT.
Moje obawy się spełniły co do joty. Tłum ludzi, wbiegający do sklepu. Jakaś babka zablokowała wejście. Mało nie została zlinczowana. Na szczęście było otwarte też wyjście, którym wszedłem do środka.

To jakaś masakra i żenada ze strony marketu. Wiem, bo słyszałem, patelnie były cztery, czegoś tam dwie sztuki, czegoś w ogóle nie było.

Babka chwyciła dwa rozmiary butów 40 i włożyła do koszyka. Na pytanie zony, że nie patrzy co bierze i ma takie same dwa rozmiary. Ta zorientowała się, że popełniła błąd - odparła, że będzie mierzyła dwie czterdziestki. Oczywiście odłożyła później jedną, jak odeszliśmy.

Facetowi spadł komplet śrubokrętów między te regały. Zaczął je rozsuwać na środek, żeby dostać się do tej ostatniej sztuki. Taki, mały komplecik za 5 Istny cyrk. Ktoś to filmował telefonem.

Te wyprzedaże to komedia w biały dzień. Szkoda, że ja nie filmowałem, bo oglądalność na YT w setkach tysięcy.
Oczywiście cały parking zawalony samochodami. I tak myślę, że ludzie dołożyliby kilka groszy, bo stać ich na samochód to stać na te kilka groszy, a nie robią z siebie pajace.

Mówiłem do mojej żony, dopłać i idź kup sobie buty w normalnym sklepie. To nie. Jak to z kobietami, czy raczej babami bywa.

A, tak w ogóle, czy ten Lidl nie przesadza. Jaka wielka wyprzedaż. Towaru tyle co na lekarstwo, a szumna reklama. Ogłupiają ludzi i robią stado baranów i tyle.

wtorek, 23 grudnia 2014

Moje zmagania z lekarzami




Wiadomo, że jest człowiek starszy to i mu zacznie coś dolegać. I zaczęło. Zacżęło mnie piec z prawej strony brzucha z promieniowaniem na tył pleców nad nerką. Od razu pomyślałem woreczek, objawy się zgadzały. Chyba kamienie. Idę do lekarza, chirurga, bo przyjmuje jako ogólny. Zapisuje leki i dietę. Trochę pomogło, idę po leki daje mi je. Znowu boli. Idę do lekarza. Robi z marszu USG, ale bez przygotowania nic nie widzi, daje leki i znowu odsyła i daje skierowania na badania. Boli idę znowu. Badania w porządku. Kieruje do urologa na nerki. Ten robi USG nerki nic nie widzi. Daje mi antybiotyk. Dalej boli. Znowu muszę iść niech zrobi USG jak należy albo sobie zrobię prywatnie.

I tak zamiast mnie przygotować do USG, żeby zobaczyć co mi jest to odsyła mnie ciągle i przypisuje lekarstwa. Podstawowe badanie a tak trudno zrobić. To jest urok życia w Imagilandii. Zrobię sobie za pieniądze i tyle. Pójdę jednak i zobaczymy co teraz powie.

I tak mam święta z myślą co mi jest. Służba zdrowia jest na wysokim poziomie, zapraszam wszystkich na badania w Imagilandii, to szybciej znajdziecie się w grobie. Nie wiem, co mi jest i co robić?

Niech przyjdzie do sklepu i zacznie u mnie kupować. To mu dam żarówkę zamiast na 230V to na 12V. I co wtedy? Oburzenie jak tak mogłem. Mogę powiedzieć: Jak Kuba Bogu tak Bóg Kubie
I polecam te ostatnie zdanie wszystkim lekarzom, żeby wiedzieli i coś robili, a nie na odpr.

piątek, 19 grudnia 2014

Jak łatwo stracić głowę



Zaczepił mnie przed marketem u nas w Imagilandii młody człowiek nazwijmy go o śniadej cerze. I pyta, gdzie jest kantor wymiany. Czy tutaj jest w pobliżu. Mówię mu, że w Rynku, tłumaczę jak dojechać. Ten dziękuje mi, podaje rękę i mówi, że w podziękowaniu daje mi prezent. Wkłada mi do reklamówki pudełko z maszynką do golenia. Mówi - to dla Ciebie za pomoc. Zdziwiony, patrzę na niego. On, że to drogie i żebym mu dał na benzynę. Od razu zajarzyłem, że chce pieniądze.
- Ile masz - pyta
- Mam dwa złote, tyle mi zostało z zakupów.
Wyciągam maszynkę i oddaję mówiąc.
- To za drogie, żebyś mi dawał za dwa złote
-Cześć
-Cześć
Co wynika z tej historii, Otóż tak łatwo podejść człowieka, chociaż wie, że to naciąganie. Oglądam TV, rozmawiam z ludźmi, trochę wiem , bo przeżyłem i co? Łatwo i tak człowieka naciągnąć w prosty sposób.
Całe życie człowiek się uczy i głupi umiera. Nie dziwię starszym ludziom, których naciągają różni choksztaplerzy na wnuczka czy w inny sposób. Łatwo mówić jak się widzi wszystko z boku, a jak stajesz prosto w twarz z zagadnieniem to traci człowiek głowę.

środa, 17 grudnia 2014

Na dole bez zmian




No nareszcie post zszedł z głównej strony i stał się spokój. Dało mi to wiele do myślenia. Jak wielu ludzi czyta Internet. Szukają artykułów i czytają. Zrobiłem z tej akcji stronkę na Facebooku Co zrobić z suchym chlebem i polubiło cztery osoby. Tak myślę, ile ludzi polubi i wpisze na stronie jakiś przepis na chleb czy na to, co robi z chlebem. Na razie ciągnę to sam, ale po Nowym Roku to zlikwiduję, bo nie przypuszczam, żeby był jakiś odzew na taką akcję. Owszem, czytają i pod artykułem była dyskusja, ale potem wszystko się skończy. Polak tak ma, słomiany zapał. A, już myślałem, że w Imagilacji coś się stanie.
Moja śpi po pracy, wczoraj ciągnęła 13 godzin na noc. Jak poszła o 22.00 to przyszła o 11.00 następnego dnia. I co z BHP i wypoczynkiem. Ciul z taką pracą. Ciężka jak w kopalni za 1300 Tylko w kopalni mają wyższą pensję, ale na pewno pracują podobnie jak moja ciężko. To jest urok Imagilandii, małych zapyziałych miasteczek, gdzie nie ma pracy, nikt tu nie dba o rynek pracy. Burmistrz znowu jest ten sam, bo oczywiście młodzi pierdzieli w stołki zamiast iść na wybory, a teraz wypisują różne głupoty w dyskusjach pod artykułami w internecie jacy oni mądrzy. Mądrzy to na pewno, ale leniwi jak but. Oczywiście te słowa dotyczą większości, bo jeszcze obrażą się Ci, którzy poszli. I tak wszystkim nie dogodzi.
Znowu kadencja rady pod tytułem filmu Sami swoi i stracone złudzenia, żeby było lepiej. Na dole jest jak było melduję górze.

wtorek, 16 grudnia 2014

16 000 wejść na posta w jeden dzień ?




Dzisiaj nie mogę spać i piszę. Wszystko za sprawą jednego wpisu w moim drugim nielubianym blogu na Onecie. Zawsze tak jest ,, że jak coś nie lubisz to to daje najwięcej satysfakcji, czy jak to nazwać.

Wpis miał 16 000 tysięcy wejść w ciągu dnia. To dla mnie rekord absolutny. Zrobiłem sobie skan jak było 15 000 tysięcy, bo ogólnie skończyło się na 16 000. Tyle ludzi czytało mój wpis i nawet komentowało. Złośliwych komentarzy nie było w ogóle, same przepisy i ogólnie co robić z chlebem lub co robi ten ktoś z chlebem. A, nie napisałem czego dotyczył mój wpis, oczywiście suchego chleba. Tytuł brzmiał Co robić z suchym chlebem .

Tak sobie myślę, że przyjemnie mieć tyle wejść i być czytanym. Moja żona w ogóle nie czytała tego co napisałem. Chciała przeczytać, ale jej mówię, po co, ty jesteś od tego, żeby być.

Córa i zięciu zadowoleni, że tato jest w Onecie. Zięciu lubi takie hece.
Co trzeba robić, żeby być na pierwszej stronie? Trzeba napisać wypracowanie na zadany temat i to wszystko. Czuję się po prostu jak uczniak i tyle. Ludzi nie interesują twoje przemyślenia, ich interesuje co masz wartościowego do przekazania.

Ale, żeby tylu czytało taki tekst gdzieś tam w dole strony? Dużo ludzi ma internet i czyta, zwłaszcza to, co jest oficjalnie zaprezentowane. Mam przykład.

niedziela, 14 grudnia 2014

Zdjęcia ze stanu wojennego WDK Wrocław - pierwszy raz publikowane

Znalazłem zdjęcia, które wywołałem ze stanu wojennego. Klisza jest gdzieś cała i więcej zdjęć tylko nie wiem gdzie. Chyba u mojej mamy w szpargałach. Te zdjęcia to sprzed placu na ul Mazowieckiej  we Wrocławiu tam mieścił się WDK (Wojewódzki Dom Kultury) i zarząd ówczesnej Solidarności, był olbrzymi plac, a na nim ludzie.
Kiedy będę we Wrocławiu muszę znaleźć cały film i go teraz wywołać zdjęcia wszystkie. Przy obecnej technice jakość może być lepsza. Te zdjęcia mają 33 lata.






Ta grupa ludzi tam w oddali to ZOMO w rynsztunku i wszyscy uciekają.



Tutaj lepiej widać. Ludzi było pełno tylko tych oddziałów było kilka i wszyscy pouciekali.




Tutaj widać jadące ulicą Mazowiecką suki, to te Stary, które przewoziły oddziały ZOMO. To był cały konwój ja uchwyciłem albo początek albo koniec.



Jeszcze jedno zdjęcie oddziału ZOMO.



To zdjęcie z gmachu głównego Politechniki Wrocławskiej. Na planie patrol pod Politechniką. Nie wiem czy Nyski były wówczas na ulicy.

sobota, 13 grudnia 2014

13 grudnia 1981 - to co pamiętam

 13.12.1981


Nie pamiętam, ale to chyba była niedziela. I jak zwykle włączyłem telewizor na Teleranek, żeby obejrzeć film o 9.00, a tu zong. Na ekranie generał w przemówieniu. Zawołałem mamę i oglądaliśmy co on mówi. Ciarki mnie teraz przeszły, co to będzie i tyle. Poszedłem na 12. 00 na giełdę pod Pałacyk we Wrocławiu, żeby spotkać się z kumplami. Chyba nic szczególnego się nie stało, bo nic nie pamiętam. Dopiero w poniedziałek rano idę na ulicę Legnicką a tu ciemno i nie było chyba tramwajów. No to poszedłem na piechotę na Politechnikę. Tutaj po naradzie nasz zakład poszedł do budynku chyba D na strajk okupacyjny. To był budynek wydziału Elektrycznego.Zdjęcie, które opublikowałem wskazuje, że najpierw byliśmy w gmachu głównym Politechniki, bo tam zrobiłem zdjęcie. Później się przenieśliśmy do gmachu Wydziału Elektrycznego.
Pamiętam, tylko że częściowo stałem przy drzwiach i wpuszczałem ludzi do środka. No i jeszcze zrobiłem kilka zdjęć z okna budynku milicji. Zrobiłem zdjęcia to pamiętam, bo mam je gdzieś w domu. Wychyliłem się i chodziło tam kilku milicjantów i cyknąłem zdjęcia.
Pamiętam jeszcze noc, bo spaliśmy w jakiejś sali od strony mostu Grunwaldzkiego, naprzeciw tych wieżowców. Zbudziłem się w nocy i patrzyłem co się dzieje na ulicy. był spokój tylko na samym placu Grunwaldzkim stały suki milicji tj niebieski star do pakowania ludzi. Kilka razy przejechały radiowozy pustą ulicą. Rano następnego dnia zakończyliśmy strajk, bo mieli wkroczyć do akcji Zomo i nas spacyfikować, czyli spałować. Odśpiewaliśmy hymn pod pomnikiem Profesorów Lwowskich i rozeszliśmy się do domu.
PS.
Mam jeszcze zdjęcia z siedziby Solidarności z placu tam, gdzie dzisiaj te estakady po zjeździe z mostu Grunwaldzkiego mieścił się tam WDK, Wojewódzki Dom Kultury nie pamiętam jaką nazwę miała ta ulica chyba Mazowiecka. I w niedzielę czy któryś dzień były tam tłumy ludzi, które rozganiały oddziały Zomo w rynsztunku. Uciekając robiłem zdjęcia.Zdjęcia dodałem w osobnym poście.

czwartek, 11 grudnia 2014

Idą święta odcinek


Zapytani co jest najważniejsze na święta odpowiecie atmosfera. Tak, zgadzam się z tym w pełni. A atmosferę tworzą ludzie, i to oni najważniejsi.

Zatem dalej wspominam, że święta z ludzmi najpiękniejsze. Bo, mieszkając na ciasnej sublokatorce 5m kw we Wrocławiu z matką do 13 roku życia, musieliśmy gdzieś te święta spędzać i spędzliśmy u jej siostry mojej ciotki K. na placu Staszica. Kto nie wie i nie jest z Wrocławia objaśniam naprzeciwko jest wielki park dawniej cmentarz. Ten park to skarb mojego dzieciństwa. O tym, kiedy indziej, teraz o świętach u ciotki K. Byliśmy u niej, bo mieszkała od nas tylko 3 bramy dalej i u niej zawsze, gdy nie byłem u babci była Wigilia. Nie wiem, ile to było razy, ale przy stole siedział wujek, ciotka jej dwie córki i my ja z mamą. Razem sześć osób i to wystarczyło do nastroju. W kącie choinka musowo 2,5 metra, bo mieszkania tam wysokie. Czasami śpiwealiśmy kolędy, wujek miał znakomity głos, oczywiście pasterka u Bonifacego, kościół był 50 m dalej.

Po przeprowadzce do nowego mieszkania Wigilie u ciotki już nie było, nie wiem dlaczego. Jak to siostry jedna do drugiej coś miała i siedzieliśmy z mamą sami. Kolacja i oglądanie filmów. Nie wiem czy chodziliśmy do ciotki, pewnie tak, ale nie pamiętam i to coś znaczy.

Dopiero, gdy poznałem Fu-fu moją żonę to odczułem Wigilię. Pierwszą po poznaniu pojechałem do niej w święta i musiałem gonić za nią do Wałbrzycha pustym autobusem, do jej dziadka. Ale, to młodość.

Dopiero pamiętam święta, gdy przychodził do nas teść. Zawsze w drugi dzień Swiąt nas odwiedzał. By ła teściowa, on, ja moja Fu-fu i Ola. To się pamięta. GraL telewizor, którego nikt nie oglądał, świeciła choinka i popijaliśmy wódeczkę i rozmawialiśmy. To było piękne.

Teraz mam zięcia od dwóch lat, ale atmosfery nie było. Kiedy ona jest? Wtedy, kiedy Wigilię i święta się pamięta. Wtedy święta.

Mam zamiar to uczcić w tym roku. Będę popijał i wszystko pamiętał i grał z nimi w różne gry planszowe, bo lubią i się cieszył. Nie mam jeszcze wnucząt, ale chcę je mieć i cieszyć się tulić je na kolanach i całować po ich małych główkach.

Święta to ludzie i pamiętajcie o nich.
O świętach w pracy jeszcze napiszę

poniedziałek, 8 grudnia 2014

Człowiek biedne stworzenie

      

Książki motywacyjne, szczególnie te opisujące życie ludzi, którzy doszli do wielkich fortun opisują ich pracę, ich niezłomną wiarę w sukces i te wszystkie sprawy psychiczne. Nie zwierają one w sobie opowieści o człowieku. Jak tacy ludzie traktowali zwykłych ludzi czy jak kogoś kogo mieli na drodze i był to tylko przedmiot czy traktowali człowieka podmiotowo, widzieli w, nim bliźniego. Mniemam, że widzieli tylko przedmiot. Co mam na myśli? Czytam teraz ostatnio o pracy w wielkiej firmie amerykańskiej na naszym rynku, w której są trudne warunki pracy. Nie ma tam spojrzenia podmiotowego tylko przedmiotowe.
Człowiek jest przedmiotem i to w XXI wielu naszej ery jest smutne.

Potrafimy walczyć z chorobami, wysyłamy człowieka na Marsa, mamy Internet i wiele innych wynalazków, a nic człowiek się nie zmienił od najdawniejszych czasów. Jest takim samym człowiekiem, jak 2000 tysiące lat temu. Ma te same wady i zalety.

Chciwość jest nadal, a zdrowe myślenie zaczyna być rzadką cechą naszego gatunku. Upodabniamy się do zwierząt, które myślą jak tu zjeść, wydalić co zjedzone i się rozmnożyć. Widzę, że te cechy zaczynają dominować u zwykłych ludzi, którzy zarabiają niewiele i jak powiedział mój kolega : Niewiele jesz i niewiele wiesz.
Zamiast w demokracji rozwijać się i mieć na stałe człowieka w swoim widzeniu to my mamy w polu widzenia tylko zysk i pieniądze. Tak niestety nie można się rozwijać, bo pójdziemy w złym kierunku. Wyzysku człowieka przez człowieka. niestety widać to na naszych oczach. Ludzie idą do pracy w poniżających godność warunkach i godzą się na łamanie praw pracowniczych, bo jak powiedzą prawdę to nie będą mieli pracy a żyć, jeść trzeba.

Zaczynam się zastanawiać czy możnym tego świata nie chodzi o to, by takie parcie na pracę było stale, bo oni wówczas zwykłego człowieka mają w garści. mogą, nim manipulować, gdyż ten poddaje się ze względu na, to by jakoś żyć.

Nie będę tego kontynuował, a polecę na koniec serię książek Metro 2033, którą kończę a jest ona znakomita. Opowiada o naszych zachowaniach w ekstremalnych warunkach po wybuchu wojny atomowej i zniszczeniu przez nas świata. Do czego sami kiedyś dojdziemy.

piątek, 5 grudnia 2014

Fotografowanie




Czasami prosty sprzęt jest lepszy od droższego i teoretyczni lepszego. Tak niestety jest. Dostałem od mojej córki jej aparat Canon Stylus chyba coś tam coś za 1200 jest teraz i co? Klapa w robieniu zdjęć jest super, ale do robienia filmów do niczego. Jeszcze z daleka ujęcia owszem w porządku, ale z bliska jak filmuję gotowanie to brak ostrości i tyle. Nie będę opisywał tu moich zmagań, bo jeszcze się trochę w tym orientuję, po prostu nie spełnia swojej funkcji. Za to mój Canon PowerShot A2500, to jest to.
Tylko go nie mam, bo znajduje się u córki. Nie mogę nic kręcić i dodawać filmów. Klops Będę go miał na święta, kiedy do mnie przyjadą.

W prostocie tkwi siła. Do tego jeszcze zdradzę, że aparatów na paluszki kompletnie się nie opłaca kupować. Nawet, gdy kupisz sobie akumulatorki. Nie popełniajcie tego błędu i nie kupujcie takiego aparatu. W zestawie z aparatem ma być akumulatorek do ładowania i ładowarka. Kupujesz sobie do tego drugi akumulatorek i, gdy jeden używasz drugi ładujesz.Zawsze masz pod ręką świeżo naładowany akumulatorek i nie musisz przerywać zdjęć. Tak ja robiłem i byłem zadowolony, dopóki nie dostałem tego lepszego Canona. Owszem, zdjęcia robi dobre, ale czy taka rewelacja to nie powiem. Trzeba kupować lepszy obiektyw, żeby coś z tego było, bo z obiektywem w zestawie to zwykły pstrykacz zdjęć. Dla takiego laika to wystarczy zwykła cyfrówka.

Zresztą powiem co mnie denerwuje u tego wypaśnionego. Nie ma podglądu ostrości na matrycy. Kadruję i mam już wszystko ustawione a on nie zwalnia migawki. Nie mogę zrobić zdjęcia. Dopiero muszę spojrzeć w wizjer wyłączyć podgląd na matrycy i wówczas pozwala robić zdjęcie. Tylko nie mam wówczas ostrości i moich poprzednich ustawień. To jest do niczego. Najlepiej wszystko jest mieć widoczne na matrycy wyświetlacza i to jest to. Mam podgląd jak moje zdjęcie będzie wyglądało.

Tak jest w zdjęciach, bo o filmowaniu już pisałem.