niedziela, 26 lipca 2020

Rok we Wrocławiu.



Co mogę napisać po prawie roku pobytu we Wrocławiu?
Powietrze nie do zniesienia. Spaliny. Mieszkańcy tego może nie czują ale ja tak. Za dużo samochodów. Nic się z tym nie robi. Zamiast rozwoju komunikacji miejskiej to podwyżki cen tramwajów. Nie tędy droga.
Dalej. Hałas. Ciągły szum. To odbija się na zdrowiu mieszkańców. Ciągłe wycie karetek. Czy oni muszą tak hałasować?
Ciągły pośpiech. Duże odległości od urzędów. A trzeba coś załatwić to trzeba dojechać. Absurd.
Anonimowość w tłumie.
Z tym wszystkim wiążą się ceny. Nie ma normalnych sklepów tylko markety. Zgroza.
Na plusy to dostępność lekarzy. Na pewno za pieniądze bez liku. Do wyboru i koloru.
Nie nadaję się do życia w wielkim mieście ale nie ma odwrotu.
Obecnie bym się zastanawiał nad przeprowadzką do dużego miasta.
Na pewno z pracą na prowincji jest gorzej, bo jej nie ma. Jak ktoś ma niech się nie pcha do molocha. 
I tak siedzę w jednej dzielnicy i nie pcham się do zwiedzania. 
Co tydzień uciekam z miasta na wędrówki. Inaczej bym nie wytrzymał.

niedziela, 5 lipca 2020

A co robię?

Zwiedzam okolicę i się przyzwyczajam do mieszkania na byłym lotnisku.