sobota, 10 grudnia 2016

Naprawa automatycznego korka do umywalki


piątek, 9 grudnia 2016

Przeżycia



Do tej pory, kiedy widziałem, jakieś zdarzenie i komentarz w stylu te traumatyczne wydarzenia zostawiają ślad lub są pod opieką psychologa. Wydawało mi się, że to bzdury i takie tam... Ale. Już od ośmiu lat sam zmagam się z takim doświadczeniem i jest osad po tym w duszy.
Niby nic jednak coś człowieka czasami przytłacza. Jak by mogło być inaczej gdybym tak czy tak postąpił?
Takie doświadczenie trwa ileś tam lat i przechodzi. To pewne. Takie samo przeświadczenie miałem, gdy przeniosłem się z Wrocławia do Imagilandii. To już 26 lat jak tu siedzę z woli Najjaśniejszego.
Na początku cisnęło mnie i nie mogłem sobie wytłumaczyć, dlaczego mnie ściska w dołku. Wielu lat było potrzeba żeby to przeszło. Nie wiem dokładnie ile, ale na pewno minimum 10 lat. Tak, więc jeśli macie coś podobnego to minimum 10 lat te wydarzenia będą się cisnęły w duszy. Później nie znikną, ale będzie dystans i lekka obojętność. Takie było minęło.
Czy te lata zapisały się jakoś w dobry sposób? Myślę, że pierwsze wydarzenia nie były super. Przeszedłem obojętnie. Myślę tak, bo minęło 16 lat i jest to etap było minęło. Natomiast drugie mija osiem lat i jeszcze potrzeba dwóch zanim się z nimi uporam. Mogę je tylko zdefiniować na obecnym etapie. Etap to, jeśli zobaczę lub dowiem się o tym wydarzeniu to myślę przez chwilę i żałuję, że przez to przeszedłem. Nie mam takiego dystansu żeby pomyśleć tylko sekundę, jeszcze myślę minutę.
To jest jak ze służbą w wojsku jak tam byłem było źle. A teraz miło wspominam. Chciałbym się już uporać z tym ostatnim doświadczeniem i miło wspominać.
Tylko z drugiej strony to już ostatnie chwile by to wydarzenie uwiecznić w jakimś opisie czy opowiadaniu dla potomnych. Później nie będzie to mnie w ogóle obchodziło.

wtorek, 1 listopada 2016

1.11.2016

Blogi miały być opisem życia a stały się stronami. Samoistnymi utworami. Kiedyś opisywałem swoje przemyślenia a teraz to są opisy czegoś co się ma przydać w życiu. Straciły swój pierwotny charakter. Ktoś kto pisze co go spotkało i nic nie wnosi nowego jest pomijany. Już nie pisze się bloga jako pamiętnik czy opowieść z danego dnia. Kto tak pisze jest nudny. Teraz to już jest raczej strona internetowa, która ma przyciągać uwagę.
Szkoda.
Bo tak w istocie to czytam książki, które są zapisem wydarzeń z danego dnia i one są najlepsze. Najlepiej się czyta. I taki charakter miały blogi. Teraz tego nie ma. Może i jest ale to się nie przebija do świadomości ogółu i nie jest na topie. Wystarczy wsiąść po uwagę konkurs Blog roku i wówczas zobaczymy, że to co piszę jest aktualne.

wtorek, 25 października 2016

Ciemna strona miłości.




Tak naprawdę to nie wiedziałem co zrobić z przeczytaną książką żeby mi nie umknęła. Książka wspaniała, autor wspaniały i co zrobić? Postanowiłem napisać notatkę na moim blogu. Mam już inne powieści tego autora, który jest Syryjczykiem mieszka w Niemczech i tam publikuje. Nie wiem jak pozostałe jego powieści ale za tę powinien dostać Nobla. I chyba jeśli tak pisze inne powieści to jest blisko za kilka lat. Nie będę prorokował. Cóż takiego jest w niej. Nic. Miłość i tyle. Tak tylko miłość na Bliskim /wschodzie z jej zawiłościami i ciemnymi stronami. Oczywiście ja z moją kulturą, czyli tutaj mieszkam i żyję w Polsce nigdy bym czegoś takiego nie napisał. Chociaż bym się starał. Tam trzeba się urodzić, mieszkać i czuć tych ludzi. Zwłaszcza teraz gdy jest tam konflikt wojenny książka staje się nam przez to bliższa. To historia miłości rozgrywająca się przez lata między dwiema innymi religiami. Tak można napisać. Ale, właśnie ale to jest ten smaczek tej historii, opowieść składa się z takich mini rozdziałów. Człowiek się nie nudzi a akcja posuwa się do przodu. To trzeba przeczytać.

niedziela, 31 lipca 2016

Przemówienie Ojca Świętego Franciszka wygłoszone podczas czuwania z młodymi




Drodzy młodzi,
Wspaniale jest być z wami na tym czuwaniu modlitewnym.
Na zakończenie swego odważnego i poruszającego świadectwa Rand o coś nas poprosił. Powiedział nam: „Proszę was bardzo, byście modlili się za moją kochaną ojczyznę”. Historia naznaczona wojną, cierpieniem, utratą, kończąca się prośbą o modlitwę. Czy jest coś lepszego niż rozpoczęcie naszego czuwania od modlitwy?
Pochodzimy z różnych stron świata, z różnych kontynentów, krajów, języków, kultur i narodów. Jesteśmy „dziećmi” narodów, które być może spierają się z powodu różnych konfliktów, a nawet wręcz są w stanie wojny. Przybywamy też z krajów, które mogą żyć w „pokoju”, które są wolne od konfliktów wojennych, gdzie wiele rzeczy bolesnych, które dzieją się na świecie, to tylko jakaś część wiadomości i artykułów prasowych. Ale jesteśmy świadomi pewnej rzeczywistości: dla nas tu i teraz, pochodzących z różnych części świata, cierpienie, wojna, którą przeżywa wielu ludzi młodych, nie są już czymś anonimowym, nie są już jakąś informacją prasową, ale mają imię, konkretne oblicze, historię, bliskość. Dziś wojna w Syrii jest bólem i cierpieniem wielu osób, wielu ludzi młodych, jak dzielny Rand, który jest tu między nami i prosi nas o modlitwę za swoją ukochaną ojczyznę.
Istnieją sytuacje, które mogą wydawać się nam odległe, aż do chwili, kiedy w jakiś sposób ich nie dotkniemy. Istnieją rzeczywistości, których nie rozumiemy, ponieważ widzimy je tylko przez jakiś ekran (telefonu komórkowego lub komputera). Ale kiedy nawiązujemy kontakt z życiem, z tymi konkretnymi istnieniami, które nie są już zapośredniczone przez ekrany, wówczas dzieje się coś mocnego, odczuwamy zaproszenie do zaangażowania: „Dość zapomnianych  miast”, jak mówi Rand; już nigdy więcej nie może się zdarzyć, aby bracia byli „otoczeni śmiercią i zabójstwami”, czując, że nikt im nie pomoże. Drodzy przyjaciele, zachęcam was do wspólnej modlitwy z powodu cierpienia tak wielu ofiar wojny, abyśmy raz na zawsze mogli zrozumieć, że nic nie usprawiedliwia krwi brata, że nic nie jest bardziej cennego od osoby stojącej obok nas. A w tej prośbie o modlitwę pragnę podziękować także wam, Natalio i Miguelu, bo i wy podzieliliście się z nami swoimi bitwami, swoimi wojnami  wewnętrznymi. Przedstawiliście nam swoje zmagania, i co uczyniliście aby je przezwyciężyć. Jesteście żywym znakiem tego, co miłosierdzie chce w nas dokonać.
Teraz nie zabierzemy się do wykrzykiwania przeciw komuś, nie zabierzemy się do kłótni, nie chcemy niszczyć. Nie chcemy pokonać nienawiści większą nienawiścią, przemocy większą przemocą, pokonać terroru większym terrorem. A nasza odpowiedź na ten świat w stanie wojny ma imię: nazywa się przyjaźnią, nazywa się braterstwem, nazywa się komunią, nazywa się rodziną. Świętujemy fakt, że pochodzimy z różnych kultur i łączymy się, żeby się modlić. Niech naszym najlepszym słowem, naszym najlepszym przemówieniem będzie zjednoczenie w modlitwie. Pozostańmy na chwilę w milczeniu i módlmy się; stawiajmy przed Bogiem świadectwa tych przyjaciół, utożsamiajmy się z tymi, dla których „rodzina jest pojęciem nieistniejącym, a dom jedynie miejscem do spania i jedzenia”, lub z tymi, którzy żyją w strachu, przekonani, że ich błędy i grzechy definitywnie ich wykluczyły. Postawmy w Bożej obecności także wasze „wojny”, zmagania, które każdy niesie ze sobą, w swoim sercu.
(MILCZENIE)
Kiedy modliliśmy się, przyszedł mi na myśl obraz apostołów w dniu Pięćdziesiątnicy. Jest to scena, która może nam pomóc w zrozumieniu tego wszystkiego, czego Bóg pragnie dokonać w naszym życiu, w nas i z nami. Tego dnia uczniowie byli zamknięci z obawy. Czuli się zagrożeni ze strony środowiska, które ich prześladowało, które zmuszało ich do pozostawania w małym pomieszczeniu, bezczynnie jakby byli sparaliżowani. Opanował ich lęk. W tym kontekście, stało się coś spektakularnego, coś wielkiego. Przyszedł Duch Święty i języki jakby z ognia spoczęły na każdym z nich, pobudzając ich do przygody, o której nigdy nie marzyli.
Usłyszeliśmy trzy świadectwa; naszymi sercami dotknęliśmy ich historii, ich życia. Widzieliśmy, jak oni, na równi z uczniami, przeżywali podobne chwile, przeszli momenty, w których byli pełni strachu, kiedy wydawało się, że wszystko się zawali. Strach i niepokój, które rodzą się ze świadomości, że wychodząc z domu, człowiek może już nigdy więcej nie zobaczyć swoich bliskich, obawa, że nie będzie się czuł doceniony i kochany, strach, że nie będzie innych szans. Podzielili się z nami tym samym doświadczeniem, jakie było udziałem uczniów, doświadczyli lęku prowadzącego do jedynego miejsca: do zamknięcia. A kiedy strach ukrywa się w zamknięciu, to zawsze idzie w parze ze swoim „bliźniakiem”, paraliżem; poczucie, że jest się sparaliżowanym. Jednym z najgorszych nieszczęść, jakie mogą się przydarzyć w życiu, jest poczucie, że w tym świecie, w naszych miastach, w naszych wspólnotach nie ma już przestrzeni, by wzrastać, marzyć, tworzyć, aby dostrzegać perspektywy, a ostatecznie, aby żyć. Paraliż sprawia, że tracimy smak cieszenia się spotkaniem, przyjaźnią, smak wspólnych marzeń, podążania razem z innymi.
Ale jest też w życiu inny, jeszcze bardziej niebezpieczny paraliż, często trudny do rozpoznania, którego uznanie sporo nas kosztuje. Lubię nazywać go paraliżem rodzącym się wówczas, gdy mylimy SZCZĘŚCIE z KANAPĄ! Sądzimy, że abyśmy byli szczęśliwi, potrzebujemy dobrej kanapy. Kanapy, która pomoże nam żyć wygodnie, spokojnie, całkiem bezpiecznie. Kanapa – jak te, które są teraz, nowoczesne, łącznie z masażami usypiającymi – które gwarantują godziny spokoju, żeby nas przenieść w świat gier wideo i spędzania wielu godzin przed komputerem. Kanapa na wszelkie typy bólu i strachu. Kanapa sprawiająca, że zostajemy zamknięci w domu, nie trudząc się ani też nie martwiąc. „Kanapa-szczęście” jest prawdopodobnie cichym paraliżem, który może nas zniszczyć najbardziej; bo po trochu, nie zdając sobie z tego sprawy, stajemy się ospali, ogłupiali, otumanieni, podczas gdy inni – może bardziej żywi, ale nie lepsi – decydują o naszej przyszłości. Z pewnością dla wielu łatwiej i korzystniej jest mieć młodych ludzi ogłupiałych i otumanionych, mylących szczęście z kanapą; dla wielu okazuje się to wygodniejsze, niż posiadanie młodych bystrych, pragnących odpowiedzieć na marzenie Boga i na wszystkie aspiracje serca.
Prawda jednak jest inna: kochani młodzi, nie przyszliśmy na świat, aby „wegetować”, aby wygodnie spędzić życie, żeby uczynić z życia kanapę, która nas uśpi; przeciwnie, przyszliśmy z innego powodu, aby zostawić ślad. To bardzo smutne, kiedy przechodzimy przez życie nie pozostawiając śladu. A gdy wybieramy wygodę, myląc szczęście z konsumpcją, wówczas cena, którą płacimy, jest bardzo i to bardzo wysoka: tracimy wolność.
Właśnie tutaj mamy do czynienia z wielkim paraliżem, kiedy zaczynamy myśleć, że szczęście jest synonimem wygody, że być szczęśliwym to iść przez życie w uśpieniu albo narkotycznym odurzeniu, że jedynym sposobem, aby być szczęśliwym jest trwanie jakby w otępieniu. To pewne, że narkotyki szkodzą, ale jest wiele innych narkotyków społecznie akceptowanych, które w ostateczności czynią nas bardzo, a przynajmniej bardziej zniewolonymi. Jedne i drugie ogałacają nas z naszego największego dobra: z wolności.
Przyjaciele, Jezus jest Panem ryzyka, tego wychodzenia zawsze „poza”. Jezus nie jest Panem komfortu, bezpieczeństwa i wygody. Aby pójść za Jezusem, trzeba mieć trochę odwagi, trzeba zdecydować się na zamianę kanapy na parę butów, które pomogą ci chodzić po drogach, o jakich ci się nigdy nie śniło, ani nawet o jakich nie pomyślałeś, po drogach, które mogą otworzyć nowe horyzonty, nadających się do zarażania radością, tą radością, która rodzi się z miłości Boga, radością, która pozostawia w twoim sercu każdy gest, każdą postawę miłosierdzia. Pójść na ulice naśladując „szaleństwo” naszego Boga, który uczy nas spotykania Go w głodnym, spragnionym, nagim, chorym, w przyjacielu, który źle skończył, w więźniu, w uchodźcy i w imigrancie, w człowieku bliskim, który jest samotny. Pójść drogami naszego Boga, który zaprasza nas, abyśmy byli aktorami politycznymi, ludźmi myślącymi, animatorami społecznymi. Pobudza nas do myślenia o gospodarce bardziej solidarnej. We wszystkich środowiskach, w jakich jesteście, miłość Boga zachęca nas do niesienia Dobrej Nowiny, czyniąc ze swojego życia dar dla Niego i dla innych.
Możecie mi powiedzieć: Ojcze, ale to nie jest dla wszystkich, to tylko dla wybranych! Tak, a ci wybrani to ci wszyscy, którzy są gotowi dzielić swoje życie z innymi. Podobnie, jak Duch Święty przekształcił serca uczniów w dniu Pięćdziesiątnicy, tak też uczynił z naszymi przyjaciółmi, którzy dzielili się swoimi świadectwami. Miguel, użyję twoich słów: mówiłeś nam, że w dniu, kiedy w „Facenda” powierzono ci odpowiedzialność za pomoc w poprawie funkcjonowania domu, zacząłeś rozumieć, że Bóg czegoś od ciebie chce. W ten sposób rozpoczęła się transformacja.
Drodzy przyjaciele, jest to tajemnica, do której doświadczenia jesteśmy powołani wszyscy. Bóg czegoś od ciebie oczekuje, Bóg czegoś od ciebie chce, Bóg czeka na ciebie. Bóg przychodzi, aby złamać nasze zamknięcia, przychodzi, aby otworzyć drzwi naszego życia, naszych wizji, naszych spojrzeń. Bóg przychodzi, aby otworzyć wszystko, co ciebie zamyka. Zaprasza cię, abyś marzył, chce ci pokazać, że świat, w którym jesteś, może być inny. Tak to jest: jeśli nie dasz z siebie tego, co w tobie najlepsze, świat nie będzie inny.
Czasy w których żyjemy nie potrzebują młodych kanapowych, ale młodych ludzi w butach, najlepiej w butach wyczynowych. Akceptują na boisku jedynie czołowych graczy, nie ma na nim miejsca dla rezerwowych. Dzisiejszy świat chce od was, byście byli aktywnymi bohaterami historii, bo życie jest piękne zawsze wtedy, kiedy chcemy je przeżywać, zawsze wtedy, gdy chcemy pozostawić ślad. Historia wymaga dziś od nas, byśmy bronili naszej godności i nie pozwalali, aby inni decydowali o naszej przyszłości. Pan, jak w dniu Pięćdziesiątnicy, chce dokonać jednego z największych cudów, jakiego możemy doświadczyć: sprawić, aby twoje ręce, moje ręce, nasze ręce przekształciły się w znaki pojednania, komunii, tworzenia. Pragnie On twoich rąk, by nadal budować dzisiejszy świat. Chce go budować z tobą.
Powiesz mi: Ojcze, ale mam swoje wielkie ograniczenia, jestem grzesznikiem, co mogę zrobić? Kiedy Pan nas wzywa, nie myśli o tym, kim jesteśmy, kim byliśmy, co zrobiliśmy lub czego nie zrobiliśmy. Wręcz przeciwnie: w chwili, kiedy nas wzywa, patrzy na wszystko, co moglibyśmy zrobić, na całą miłość, jaką jesteśmy w stanie rozsiewać. On zawsze stawia na przyszłość, na jutro. Jezus kieruje cię ku nowym horyzontom.
Dlatego, przyjaciele, Jezus dziś ciebie zaprasza, wzywa cię, byś zostawił swój ślad w życiu, ślad, który naznaczyłby historię, który naznaczyłby twoją historię i historię wielu ludzi.
Współczesne życie mówi nam, że bardzo łatwo skupić uwagę na tym, co nas dzieli, na tym, co nas rozłącza jednych od drugich. Chcieliby, byśmy uwierzyli, że zamknąć się w sobie, to najlepszy sposób, by uchronić się od tego, co wyrządza nam zło. Dzisiaj my, dorośli, potrzebujemy was, byście nas nauczyli żyć razem w różnorodności, w dialogu, w dzieleniu wielokulturowości nie jako zagrożenia, lecz jako szansy: miejcie odwagę nauczyć nas, że łatwiej jest budować mosty, niż wznosić mury! A wszyscy razem prosimy, abyście od nas żądali kroczenia drogami braterstwa. Budować mosty: czy wiecie, który z  mostów trzeba budować jako pierwszy? Most, który możemy postawić tu i teraz: uścisk dłoni, podać sobie ręce. Odwagi! Zróbcie to teraz, tutaj, ten most podstawowy, i podajcie sobie ręce. To wspaniały most braterski. Oby nauczyli się go stawiać wielcy ludzie tego świata!… ale nie dla zdjęcia, ale by wciąż budować coraz wspanialsze mosty. Oby ten ludzki most był zaczynem wielu innych; będzie trwałym śladem.
Dzisiaj Jezus, który jest drogą, wzywa ciebie do pozostawienia swojego śladu w historii. On, który jest życiem, zachęca ciebie do zostawienia śladu, który wypełni życiem twoją historię, a także dzieje wielu innych ludzi. On, który jest prawdą, zaprasza ciebie do porzucenia dróg separacji, podziału, bezsensu. Czy pójdziesz? Co twoje ręce i nogi odpowiedzą Panu, który jest drogą, prawdą i życiem?
Tłumaczenie: Radio watykańskie

piątek, 24 czerwca 2016

Krakanie, które się spełnia



Niestety jak zawsze pisałem potwierdzają się moje słowa. I to jest smutne. Chciwość ludzi, którzy rządzą jest wielka. Ich zadufanie nie ma granic. Tak rządzili, że spowodowali wyjście WB z Unii.
Zwyciężyło proste i chłopskie myślenie. Nie będzie nam ktoś narzucał tego, co nie chcemy. Nie będzie się ktoś mądrzył w naszym domu.
Takie myślenie przedstawili Brytyjczycy i takie myślenie mają obecnie Polacy.
Na pewno nie jesteśmy za wyjściem z Unii, bo nam się to nie opłaca jesteśmy za słabi gospodarczo. Mogli się na to poważyć Anglicy, którzy są bogaci i oni raczej wyjdą, jako zwycięzcy a niepokonani. Ich przykład pokazuje tylko żeby zmieniać Unię. Wrócić do korzeni, żeby wszyscy mieli jednakowe w niej prawa a nie jedni kosztem drugich, bo to się źle kończy. Nie mogą liberałowie z Niemiec narzucać całej wspólnocie to, co oni uważają za dobre dla siebie. Muszą się liczyć z innymi.

Niestety nie wyciągnęli lekcji, jaką im dają Węgrzy, Polska i inne mniejsze kraje. Brną dalej w swoje mgliste idee i powoduje to zniechęcenie ludzi.
To, co stało się u Anglików jest czerwoną kartką dla naszych polityków z opozycji oraz całej klasy politycznej w Europie. Nie zdała ona całkowicie egzaminu i powinna podać się już dzisiaj do dymisji.
To dopiero początek i należy spodziewać się dalszej rewolty ludzi. To jest, można tak napisać, nowy trend w Europie, który dalej będzie się toczył, jeśli nikt mądry nie nazwie go po imieniu. Ludzie mają po prostu dość zakłamania i chcą żeby mówić prawdę, to proste.
Zawsze się mówi dziecku mów prawdę nawet, jeśli jest najgorsza. I to powiedzieli ludzie mówcie prawdę a nie perfumujcie zgniłe jajko.
Nie chcemy emigrantów w Unii to mówmy to ludzkim głosem a nie nazywajmy tego innymi słowami.
Nie chcemy, by nie było rozwoju naszego kraju a tylko bogacą się obcy, mówmy to.
Już od wielu lat trzeba było nakładać cła na towary z Chin, dlaczego tak się nie stało i zalewają nas chińskie towary a nasze zakłady poszły w ruinę.
Dlaczego nie było u nas reform finansowych, uproszczenia podatków? Nie ma rewolucji przemysłowej.
Wszystko to stanie się niedługo wielkim pytaniem dla wszystkich, bo nic się nie działo tyle lat i ludzie powiedzieli dość.
Idzie wiatr zmian tak jak u nas przyszedł PIS tak w Europie już idzie.
Tylko czy politycy znowu nie zrobią nas w przysłowiowego konia?
Zostaje Francja z Niemcami jako przodownicy Unii. Cały wysiłek zmian spada na Francję, bo Niemcy nie będą za bardzo chciały tego robić. One zyskują na Unii i nie śpieszno im do reform. Francja jest przeciwwagą dla Niemiec i jeśli nic nie osiągnie również opuści Unię i zostaną same Niemcy. Co wówczas? Unia będzie sztucznym tworem?

środa, 15 czerwca 2016

Wpis 15.06.2016



Dawno nie pisałem, ale jakoś nie było chęci. Może coś, by człowiek skrobnął, ale pod ręką trzeba mieć laptop.
W polityce wszystko idzie jak trzeba. Im więcej krzyku tym sprawy się mają dobrze, bo elita ma mniej pieniędzy a PIS trochę dzieli się z ludźmi i to się nie podoba tym, którzy rządzili. Bo jak zwykły robol ma mieć trochę lepiej. Oby tak dalej.
O taki przykład.
Jest u nas przebudowa skrzyżowania pod Legnicą. Szybko Inwestor zrobił objazd i jest OK. A jak odwiedzam Wrocław to wszystko się gotuje. Ta nieszczęsna Leśnica, te korki. Jak można coś takiego tolerować tyle lat. Ja w wyborach samorządowych od razu zmieniłbym władze miasta, ale wrocławianie naród cierpliwy, chyba aż za nadto. Objazdu nie można zbudować? Brak asfaltu?
No, ale to wszystko na ten temat.
Pracuję na działce i to mnie relaksuje. Przyjąłem teorię totalnej olewki i nieprzejmowania się. Jak jest tak jest i tyle.
Mam to w nosie, co się wyprawia. Najeść się i odpoczywać. To moje motto.
Nawet w pracy mam gdzieś czy ktoś coś kupi. Wszystko mi jedno. W ogóle się tym nie przejmuję. Pójdę gdzie indziej do pracy i tyle.
Pracować to mi się na cały etat nie chce, bo to strata czasu na „idiotów” biznesmenów. którzy mają wszystkich w nosie i widzą tylko siebie.
Będę pracował tylko na pół etatu, bo mi wystarcza. Wolę puszki zbierać niż być niewolnikiem w firmie.
Niestety dojrzałem ale za późno. Teraz przeniosłem bloga o działce na, blogspota, bo na Onecie zarabiać nie można, żadnych widgetów nie da rady wstawić. Tutaj macie link do mojego bloga http://leszeknadzialce.blogspot.com/
Byłem na przeglądzie samochodu i moja Renia ma cud spalanie, jak na 23 lata. Silnik ideał. Nic nie trzeba robić tylko jeździć. Niestety ma już swoje lata i trzeba będzie się z nią rozstać. Na razie zostawię ją w rodzinie, bo ona jak członek rodziny.
Na razie tyle....

sobota, 7 maja 2016

Zostań koneserem sztuki

Czy wiecie kto to był Józef Czapski?
W skrócie był malarzem ale jeszcze żołnierzem w armii Andersa itd. Zainteresowałem się nim bo należał do kapistów, to taki kierunek w malarstwie polskim okresu międzywojennego.
Jeśli Cię zmęczyłem trudno zacznij przygodę z malarstwem. Nie musisz malować, by podziwiać piękno. Ja próbowałem malować. Namalowałem dwa obrazy kwiatków i zakończyłem moje malowanie. Jestem po prostu noga lub jak kto woli antytalent malarski.
Jak do tego doszło?
Otóż mój kolega w pracy na Politechnice Wrocławskiej Jurek jest malarzem amatorem, teraz chyba rzeźbi. Kiedy byłem u niego ostatnim razem x lat temu rzeźbił świątki. W każdym razie gdy w latach 80-dziesiątych miałem 20 lat i poszedłem do swojej pierwszej pracy natrafiłem na takiego człowieka i chwała mu za to.
Na delegacjach i w przy pracy opowiadał mi o wielkich malarzach impresjonistach. Czytał o nich książki i po prostu mi opowiadał. Ziarno padało na podatną glebę, bo mnie to interesowało. Sam zacząłem wypożyczać i czytać te książki. Oglądać reprodukcje i się nimi zachwycać.
Jeśli nigdy nie próbowałeś to spróbuj, może też to polubisz. W dobie Internetu jest łatwiej dojść do źródeł.
Nie będę pisał, że sztuka jest podstawą naszego spojrzenia na życie, wrażliwości itd.
Sztuka jest potrzebna i tyle. Dlaczego? Takie pytania są stawiane i w pierwszej chwili trudno odpowiedzieć na to pytanie. Masz tutaj pierwszy lepszy artykuł po co potrzebna jest sztuka. link
Zapędziłem się  a miało być o Czapskim. Jeśli interesuje Cię ten temat to chciałem podać link do filmu o Czapskim, który był w TV i trudno go obejrzeć bo nigdzie nie jest udostępniany. Szkoda. Tutaj masz link, do filmu dokumentalnego o tym malarzu, który nie był w PRL lubiany. Dlaczego odpowiedz w filmie.
On nie był tylko malarzem ale także ciekawym człowiekiem, który wiele widział i wiele przeżył m.in łagry sowieckie.

środa, 27 kwietnia 2016

PIT 37



Dzisiaj z okazji rozliczeń rocznych wypełniałem PIT37 i musiałem ująć moje zarobki z blogów.

Przedstawiają się następująco latami:

2011 - 1013 zł
2012 - 1580 zł
2013 - 2323 zł
2014 - 2382 zł
2015 - 2348 zł

Jak widzicie tyle zarobiłem od 5 lat zmagania się z Internetem. Jest to bardzo a bardzo mało. Ta ostatnia suma w 2015 uwzględnia 1600 zł z YT.
Właśnie filmy powodują największe zyski. Na ten rok z YouTube mam już na koncie około 1600zł.
Na filmach skupię swoją uwagę, bo blogi mi raczej nie wychodzą.
Nie mam raczej na blogach zarobku, bo tematyka to książki i ebooki.
Najlepiej zarabia się na blogach finansowych i zdrowiu.
O finansach nie będę pisał, bo to ściema dla naiwnych a ja nie będę ludzi robił w konia. Wszystko raczej w finansach sprowadza się do kłamstwa. Biedny raczej pieniędzy nie będzie miał jak pokazuje moje doświadczenie.
Zdrowie to też dziedzina, w którą może wejdę ale szkoda mi czasu, wolę nakręcić filmik.
Jak chcecie blogować to moja rada pisz na jednym blogu i poświęć się jemu, bo ja mam ich za dużo i wszystkie traktuję po łebkach bo szkoda mi się z nimi rozstawać i tak mam kilkadziesiąt.
Druga rada to mam blogi na bezpłatnych platformach i one nie pozwalają na reklamy w tekście np Blox, bo zablokują Ci bloga i koniec.
To takie uwagi na szybko, może kiedyś do tego wrócę i napiszę więcej.

piątek, 4 marca 2016

Ile osób obejrzało gotowanie wody w czajniku?




Czy wiecie, że szum czajnika opublikowany 5 miesięcy temu obejrzało 261 osób. Kto, by uwierzył, że taki filmik obejrzy tyle osób. Tam nic się nie dzieje tylko gotuje się woda. Sami zobaczcie.


środa, 2 marca 2016

Głosowanie na samochód





Tak, jak co roku brałem udział w Blogu Roku i jak co roku nie zdobyłem pierwszego miejsca od końca. Dlatego jestem zły. Nawet w tej kategorii mnie wyprzedzili. Oglądałem wiele wspaniałych blogów, czytałem niektóre z nich. Nie piszę tutaj o tych na pierwszych miejscach, ale tych z końcówki. Ludzie naprawdę mają dobre pióro i czyta się to dobrze. Nie powiem o sobie.
Nasuwa mi się taka uwaga nie ten wygrywa, kto dobrze pisze, ale kto ma więcej znajomych. Ja miałem wszystkiego pięć osób i tyle dostała głosów moja żona. Na 2000 osób dostaliśmy 6 głosów.
Dlaczego na 2000 osób. Otóż mam ponad 1 164 "lubisiów", żona ma 513, a dodatkowo na Facebooku jest ich 629 osób i z tego było tylko 6 głosów. Nie są to głosy na tego bloga ale na nasze dwa kanały na YT.
Ludzie nie chcą wydawać 1,23 i nic z tego nie mieć. Chcą udziału w losowaniu nagrody. Chcą żeby coś wygrać, bez tego nie zagłosują Ci w żadnym głosowaniu.
Na przykład na Sylwestra zagłosują Ci, bo mają do wygrania samochód, w loterii paragonowej też mają samochód. Tutaj trzeba się zalogować, podać dane itd. Jest trochę roboty i mimo to grają, chociaż prawdopodobieństwo jest mniejsze niż w totolotku.
Za darmo oddadzą Ci głos, bo to nie kosztuje. Ale też nie wszędzie. W konkursie roku na najlepszą książkę w Lubimy czytać oddano ponad sto tysięcy głosów. Za darmo to oddamy. Ciekaw jestem jak, by trzeba było zapłacić i nie dostać nic? Głosów byłoby z 200.
W moim konkursie na najlepszą książkę było 5 głosów. Jak ufunduję nagrodę na przyszły rok będę miał 500 głosów. I tak zrobię.
Wróćmy do głosowania. Do finału można było wejść mając zaledwie 44 głosy. Powiecie, co to jest? Niestety nie mówię znajomym, że mamy kanały na YT. Mamy ponad 50 lat i śmiesznie to zabrzmi w małym miasteczku. Tu ludzie są tradycyjni i będą mnie palcami wytykać, że im się zachciało, że gwiazdy robią itd
Dlatego nieliczna rodzina dała taką liczbę głosów. Myślałem, że zagłosują nasi widzowie, ale oni mają węża w kieszeni i są tylko na pokaz. Szkoda. Niestety takie mamy społeczeństwo bierne, marudne i narzekające.


niedziela, 21 lutego 2016

Co to jest miłość - odpowiedź w kilku słowach







Czy gdy czytasz ten wpis pocałowałaś, pocałowałeś swoją Partnerkę, Partnera w usta, włosy, szyję gdziekolwiek.  Jeśli odpowiedź brzmi nie to nie kochasz tej osoby. Jesteście sobie obok siebie i pędzicie życie bez tego uczucia. Może się kochacie, ale niewłaściwie. Nie macie bliskości ze sobą.
Dlaczego to piszę?
Bo mam 56 lat i miłość w tym wieku jest inna niż 30 lat temu, ale inna nie znaczy, że nie kocham swojej żony. Codziennie przytulę się do niej lub pocałuję we włosy. Codziennie to robię. Raz dwa razy. I to jest miłość. Robię to z przyjemnością, mimo, że nie jest już piękna jak kiedyś, i robi mi wymówki, że położę nie tam gdzie trzeba łyżeczkę do herbaty. Kocham ją za to, co przeżyliśmy.
Mówi mi często, dlaczego nasz zięć nie całuje tak naszej córki. Ona nie widzi w nich miłości.
Mówi mi, że kocha to we mnie, że ją tak przytulam i całuję. Kobieta tego potrzebuje. Potrzebuje w każdym wieku i o każdej porze. Niestety nie zdajemy sobie z tego sprawy.
Jak się jest młodym to łatwo całować kogoś i przytulać. Co będzie na starość? Nic, gdy kochasz będziesz dalej przytulał swoją drugą połówkę, bo będziesz widział w niej kobietę, która..... Tutaj można sobie wyliczyć wszystkie te lata i chwile spędzone ze sobą. Te złe i dobre. Za to trzeba się kochać, że jesteśmy ze sobą.

Moja rada jest taka od dzisiaj będę całował moją żonę, nie ważne gdzie nawet w ubranie. To tylko gest żeby widziała Twoje zainteresowanie, Twoją miłość i oddanie. To niewiele, ale wystarcza. Naprawdę. Dlaczego kieruję te słowa do mężczyzn? Bo to oni powinni całować, zachowywać się szarmancko w stosunku do swojej kobiety, a ona im na pewno odpłaci swą miłością.
Co z tego, że gdy się budzę nieprzyjemnie czuć nam z ust, taki wiek. Odsunę się umyję zęby, ubiorę i ją pocałuję.

sobota, 20 lutego 2016

Czy zmarnowane lata?





Noszę w sobie tą myśl, z którą chciałbym się z Wami podzielić. Prześladuje mnie ciągle odkąd wyszły na jaw fakty w sprawie byłego prezydenta. Niestety myśli te są dla niego nieprzychylne.

Zadajmy sobie pytanie, co robi człowiek, który ma pewną tajemnicę rujnującą jego całe dotychczasowe życie. Odpowiecie. Nie ujawnia jej, Dba o to żeby nigdy nie ujrzała światła dziennego. Odsuwa od siebie osoby, które mogą jej zaszkodzić.

I właśnie lata 90 dziesiąte to zmarnowana dekada przez to, że wkroczyliśmy w nie, tu się obawiam z człowiekiem, który miał coś do ukrycia i dbał o to żeby ta tajemnica nie ujrzała światła dziennego. Jak potoczyłyby się losy Polski gdyby przy władzy był ktoś inny? Na pewno inaczej. Czy lepiej czy gorzej, ale na pewno inaczej?
Czy mam prawo się na ten temat wypowiadać? Uważam, że mam. Głosowałem na pana Wałęsę na Prezydenta RP i oddałem na niego swój głos. Teraz mam prawo czuć się oszukanym, bo nie wiedziałem tego, co przede mną ukrywał.
Nie zagłosowałbym na niego podobnie jak i wielu z nas.

Dowiadujemy się, że był wielkim człowiekiem. Na pewno był, ale to, co zrobiłby utrzymać się przy władzy niweczy wszystko w moich oczach.

Ktoś, kto boi się o tajemnicę postępuje nieracjonalnie i robi wszystko żeby to nie wyszło na jaw. Teraz dociera do mnie, dlaczego upadł rząd Olszewskiego, dlaczego premier Mazowiecki ogłosił „grubą kreskę”, dlaczego  rządy następne były tak powoływane byle jak, i dlaczego miały taki skład. Przyzwalano na różne działania, (czytaj afery), które raczej szkodziły Polsce. Teraz dociera do mnie coraz więcej wiadomości o tych latach i są one przerażające. Ludzie, którym człowiek ufał tak naprawdę byli umoczeni po uszy.
Tak przynajmniej mniemam a ja byłem w Solidarności, której teraz się wstydzę, bo tak naprawdę to byłem sterowany dalej przez byłe SB i komunę. Wierzyłem w lepsze jutro, które niestety okazało się mitem i ułudą.
Na pewno wpływ na te sprawy miała postawa Lecha Wałęsy. Nie bezpośrednio, ale, w jaki sposób nie wiem.. Wkrótce się okaże.

niedziela, 31 stycznia 2016

Czy wydziemy z zadłużenia?



Nie wiem czy zwykły zjadacz chleba wie ile jesteśmy zadłużeni i czy w ogóle możliwa jest spłata tego zadłużenia. W 2007 roku byliśmy zadłużeni na 530 mld złotych.
W roku 1971 za czasów towarzysza Gomółki nasze zadłużenie wynosiło 1,1 mld to jest na dzisiejsze dolary 6,4 mld dolarów razy 3 zł daje 19,2 mld złotych.
Nastąpił Gierek i nasze zadłużenie wzrosło. Niestety nie można wszystkiego zganić, tak by chcieli obecnie, a niestety historia jest inna. Gierek zostawił trochę dobra i chcąc czy nie chcąc zawdzięczamy mu wiele. Nie będę wszystkiego wymieniał tak tylko: Huta Katowice, domy z wielkiej płyty, mały Fiat, Polonez ogólnie motoryzacja, Elwro, Port Północny, Rafineria Gdańska, Zagłębie Lubelskie i wiele innych. Kupił licencji jak głupi ale każdy pamięta z tego okresu to i owo. Najlepiej jak sobie poczytacie. Tych zakładów jak ktoś obliczył otworzył około 560. Wszystko to w latach 1970, czyli w ciągu 10 lat. Zrobił to co można później było sprywatyzować.


W roku 1980 zadłużenie Polski osiągnęło 24,1 mld dolarów. W zależności jak się przeliczy, czyli ile teraz wart jest dolar a ile wówczas, zadłużenie to wynosiło około 72 mld dolarów raz 3 zł daje 216 mld złotych.

Nastąpił Jaruzelski, bo komuna już sobie nie radziła z zadłużeniem. Suma sumarum jakoś odłożono jego spłatę z zachodnimi wierzycielami. Życie toczyło się dalej.

W 1989 roku nasze zadłużenie  wyniosło 42,3 mld dolarów z odsetkami , co daje realnie (x3 wartość dolara w stosunku do 1980) 126,9 mld dolarów razy 3 zł za dolara daje 380,7 mld złotych.

Nastąpiły redukcje zadłużenia, spłaty itd. Nie wnikajmy....

W roku 2007 zadłużenie nasze wynosiło około 530 mld złotych realnie.  Tak się przyjmuje.


Nasi bonzowie przez 17 lat zadłużyli nas o 150 mld złotych. daje średnią 8,8 mld na rok. Nie jest źle.


Tu następuje koalicja  PO-PSL i jej super działania, które spowodowały wzrost długu do 880 mld złotych. W tym jest zmniejszenie długu o 150 mld złotych umorzonych. Zniesiono dług wobec OFE.

Daje to 350 mld zł długu na 8 lat, czyli 43,7 rocznie. Rekord świata.

W roku 2016 nasz dług wzrośnie z obecnym deficytem 55 mld złotych  daje to  928 mld złotych
Corocznie, na  obsługę tego długu musimy wydawać około 32 mld złotych a budżetu. Po prostu super !!!!

Przy takich ekonomistach niedługo bylibyśmy super Grecją, tylko, że w Grecji trochę dostali zwykli ludzie a u nas ???
Wystarczy drobna panika na rynku a znajdziemy się w sytuacji gorszej niż Grecja. Co robi opozycja chce to wykorzystać i wykorzystuje. Atakuje za granicą aktualny rząd co daje obniżenie ratingu i od razu złotówka spada. Dla PO im gorzej dla nas zwykłych Polaków tym lepiej dla byłej ekipy, która dalej chce do koryta i dalej zadłużać. Na zasadzie jakoś to będzie. Szary człowiek nie wie o co chodzi. On chce tylko jakoś żyć i cieszyć się z życia.

Dochody z prywatyzacji do roku 2003 wyniosły 40 mld dolarów dług Gierka przypomnijmy 24 mld dolarów.
Było co sprzedawać i dalej były sprzedawane tylko nie ma danych. Prywatyzacja przyczyniła się oprócz skutków dodatnich wiele negatywnych zjawisk. Sprzedane zakłady praktycznie przestawały istnieć, bo były konkurencją dla zakładów 'zachodnich" koncernów. Na przykład przestał całkowicie istnieć rodzimy przemysł motoryzacyjny. Pomysł ekip po 1989 roku były tylko strefy ekonomiczne i udogodnienia dla obcego kapitału. Nie odrobiono lekcji historii, w której obcy kapitał jest zawsze obcy i zawsze się może zwinąć.

Epoka Gierka zostanie zatem przez historię zapisana jako dobry okres naszego istnienia. Więcej tutaj  link

Nie będę gloryfikował pozostałych ekip po 1989 roku. Zaprzepaściliśmy swoją szansę w sposób okrutny. Ekipy te zmarnowały potencjał Polski w sposób iście znakomity.
Do roku 2000 jeszcze nasz dług nie był taki wielki tylko 280 mld złotych. Co dawało szansę na rozwój. Niestety reformy ZUS powstanie OFE zaprzepaściły tą szansę. Tutaj należy się podziękowanie ekipie, która to wprowadziła. Było to najgorsze posunięcie w naszej historii gospodarczej. Dalej ..

Pewnym ujściem, zaworem bezpieczeństwa na tej drodze było wejście do Unii. Wszystkie ekipy rządzące się tym ratowały. Nie było pracy a ten wentyl stworzył strefy gdzie część ludzi znalazła zatrudnienie po upadku rodzimych zakładów, a część w 2004 roku skorzystała i wyjechała za pracą do krajów Unii. Szacunki mówią 2,5 miliona oficjalnie za granicą. To jest pozbycie się młodej i ambitnej generacji młodych ludzi, którzy nie widzieli swego miejsca w kraju.

Ekipa Tuska to apogeum marnotrawstwa i szczyt zaciągniętych pożyczek. Ekipa ta mogła na fali popularności przeprowadzić co chciała a zmarnowała tą okazję okrutnie. Do jej osiągnięć należy zaliczyć zlikwidowanie części OFE, które ciągnie nas ciągle w dół.

Co robi PO?

 W latach 2007 - 2015 ludzie widzieli budowę autostrad, lotnisk galerii handlowych itd. Uwierzyli i chcieli mieć dalej PO, dlatego mieli drugą kadencję do roku 2015. W dalszym ciągu nie można było iść tą drogą, bo czekał nas kryzys. Czekały nas niepopularne decyzje, zaciskanie pasa po okresie przejadania pieniędzy.
Jaruzelski oddał władzę, zamienił ją na stanowisko lepsze Prezydenta RP.  Donald Tusk zamienił ją na lepsze stanowisko w Unii. Obaj politycy zrobili podobny manewr polityczny. Uchroniło ich to od niewątpliwego napiętnowania. Dalej bez zdecydowanego lidera PO oddaje władzę opozycji.
Nie wiem tylko czy liderzy PIS zdają sobie sprawę jak trudne czeka ich zadanie powiedzieć ludziom o zaciskaniu pasa i wyrzeczeniach. Na razie idą nową drogą. Rzucają w gospodarkę pieniądze i czekają na reakcję rynku. Albo wrócą te pieniądze w postaci   podatków i zwiększenia produkcji  albo czeka nas brnięcie w ślepą ulicę.
Bo jak przekonać rolników, że trzeba zlikwidować KRUS, gdzie stale się dopłaca, albo, że OFE to pompa ssąca i trzeba to zlikwidować. Jak walczyć z Bankami, które robią co chcą, marketami, które robią to samo, z mediami zagranicznymi, które biją w tubę, że narusza się praworządność. Z "przyjaciółmi Polski" w Unii, którzy czekają tylko na nasze potknięcia i robią spektakularne debaty w Parlamencie Europejskim.


Co nas czeka?
Musimy sobie dać czas. Niestety nie da  się przewidzieć co nas czeka. Na pewno mozolna praca i wydobywanie się z szamba. Będzie bolało niektórych z nas na pewno. Czy starczy sił PIS-owi, czy da się ponieść fali populizmu zobaczymy. Dajmy im czas.

wtorek, 26 stycznia 2016

Jak rządzi PIS - kadencja 2015 - 2019



Jestem za PISem ale to nie znaczy, że nie spojrzę im na ręce. Od dzisiaj patrzę bo mają pierwszą wpadkę
Opłaty za usługi bankowe drożeją od 1 maja w PKO BP. Czyba jest to związane z podatkiem bankowym, a mówiło się, że nie przeniosą opłat na klientów banków. Niestety znowu się zaczyna.  Niby ma się temu przyjrzeć Nadzór bankowy i Komisja Finansów Publicznych ale ..... zawsze się wytłumaczą. Chyba czas zmienić prezesa Banku PKO  i tyle...

Zatem ja zaczynam rozliczanie i zobaczymy jak w tym rankingu wypadnie PIS w porównaniu z poprzednią ekipą.

- podwyżka prowizji bankowych po wejściu w życie podatku bankowego link

piątek, 22 stycznia 2016

To czytam



Nie wiem czy wiecie, ale książka dla mnie to strawa duchowa, którą lubię i często czytam. Wszystko przez moją mamę, która była wielką miłośniczką romansów. Od niepamiętnych czasów czytała romanse i nie tylko, lubiła książki. Za komuny Mniszkównę, Rodziewiczównę, Kraszewskiego. Ja, jako kilkulatek pochłaniałem również te książki. Po przyjściu ze szkoły chciałem oprócz swoich książek wejść w świat dorosłych i czytałem jej książki. Myślę, że w dużej mierze czytanie wynosi się z domu rodzinnego. Moja Ola widziała, że ja czytam ona sama też czytała i czyta.

W naszej Imagilandii likwidują jedyną księgarnię, która istniała chyba 35 lat odkąd pamiętam i się tutaj wprowadziłem. Przykre to jest, ale takie są wymogi czasu - postęp.  Wszystko przeniosło się do Internetu. Nie będę wyrokował czy ludzie mniej czytają na podstawie utyskiwania księgarzy. Ludzie kupują gdzie indziej. W marketach, Internecie, czytają ebooki itd. Z tym czytelnictwem nie jest chyba najgorzej, bo wciąż pojawiają się nowe tytuły i nie ma dnia żeby nie wyszedł nowy tytuł. Jak byłoby tak źle to nikt na pewno nie wydawałby książek. No, ale są to tylko moje gdybania.

Muszę uderzyć się w piersi przyznać, że książek też nie kupuję. Nie kupuję powieści, ale mam książki o działce. Nie stać mnie na powieści, które później będą stały na półce. Za komuny po wypłacie obowiązkowo chodziłem po wszystkich księgarniach we Wrocławiu i kupowałem kilka książek. To niestety inne czasy. Nie było książek takich jak człowiek chciał i kupował, co było.
Wszystkie te książki, kupione za komuny, w kilka lat po przyjeździe do Imagilandii odniosłem do naszej biblioteki, która wówczas naprawdę była zaniedbana. Nawet pamiętam napisałem do kilku wydawnictw żeby przysłali nam książki, bo mamy ich brak. Nie wiem czy przysłali, ale do mnie trafiły dwie paczki książek z tych wydawnictw i przekazałem je do biblioteki. Naprawdę miło mi było, że do mnie przysłali, chociaż ja o nie, nie prosiłem.
Mój konkurs, a raczej zabawa na najlepszą książkę 2015 leży do końca 9 dni a tylko 4 głosy przy 271 wejściach do dzisiejszego dnia. Nikt palcem nie chce kiwnąć, i zaznaczyć jakąś książkę. Nikt może rzeczywiście nie czyta? To nie to chyba brak jest pozycjonowania tej strony i ma to przełożenie na głosowanie. Gdybym robił to w jakimś portalu na pewno miałbym odzew a tak.... Nic link

Teraz czytam wszystkie książki Orchana Pamuka.

To o książkach tyle...


sobota, 16 stycznia 2016

Aktualności historyczne

Trzeba zacząć pisać żeby ich też rozliczyć. To są tylko ludzie. A ludzie zawsze nie są święci. Jak ukazuje historia gdzie jest dwóch Polaków tam są trzy zdania. I nikomu z nas nie dogodzi. Jedno jest pewne idzie zmiana bo coś robią. Będę skrótowo przedstawiał fakty żeby nie umknęło nam coś po latach.

- coś robią a nie śpią jak za PO
- opozycja nie zachowała 100 spokojnych dni po wyborze rządu i od razu przystąpiła do ataku
- ustawa o TK została złamana przez PO i lewicę i zwaliła winę na PIS link
- podatek bankowy dość dojenia Polaków
- dość propagandowych mediów, zmiany w mediach publicznych, nowa ustawa ma być w czerwcu         zobaczymy
- PO jak zwykle donosi do Brukseli co powoduje debatę w Brukseli o naszym kraju
- ulgi dla frankowiczów
- nasza pani minister Bieńkowska głosuje przeciw Polsce w komisji, boi się wracać do kraju link
- wychodzi na jaw inwigilacja dziennikarzy po aferze podsłuchowej
- emeryci i renciści dostają dodatek link
- obniżenie ratingu Polski spowodowane przez krzykaczy z PO i Nowoczesnej link
- reklamy PO-PSL w przychylnych im mediach link
- sytuacja w sektorze Ministerstwa Środowiska link
- huczne zabawy PO link
- zadłużenie Polski przez PO-PSL o 350 mld zł link
To tylko wycinek ale obrazuje co się dzieje.

piątek, 15 stycznia 2016

Plany na 2016



Te plany trzeba podzielić na dwa etapy. Prywatne oraz biznesowe. Prywatne to na przykład wymiana płytek podłogowych w kuchni i przedpokoju oraz kupno samochodu. Znaczy się wymiana jednego grata na drugi. Nie wiem zresztą czy wymienię, bo planuję to i planuję, ale nie mogę się zdecydować. Winna jak zwykle kasa.  To ten plan będę miał w zawieszeniu. Natomiast płytki muszę wymienić, bo są popękane i odkładam to w nieskończoność. Koszt samych płytek jest raczej nieduży, raczej przeraża mnie samo kładzenie i ten bałagan z nim związany. To tylko dwa plany. Skromne, bo raczej ten pierwszy się uda.

Drugie plany to biznesowe związane z zarabianiem w Internecie. Po co to robię? Sam nie wiem. Muszę mieć jakieś zajęcie, bo nie lubię marnować czasu. W biznesie tym fizycznym nie osiągnąłem za, wiele bo splajtowałem i spłacałem długi to zajmuję się tym w Internecie, bo jest za darmo. Mogę natomiast coś zarobić i powiedzieć a nie mówiłem. Udowodnić sobie, że jeszcze się do czegoś nadaję. Takie oszukiwanie własnego ego. No to jak mamy wstęp to przejdźmy do planów.

Blogi w bloxie.pl trzymają się mocno, bo są na 118 i 124 miejscu. W pierwszej setce aż 80% to blogi kulinarne, tak, więc nie jest źle. Nie jest źle z miejscem tych blogów gorzej z zarabianiem. Nic na nich nie zarabiam. Mam banery w bocznych szpaltach, ale kiepsko z klikalnością i kupowaniem. Muszę to poprawić tylko nic mi do głowy nie przychodzi. Mieć blogi i taka klapa. Muszę nad tym naprawdę popracować.
Nie wiem czy nie skoncentrować się na YT gdzie poniosłem klęskę zablokowano mi cały kanał, który dawał mi 50 zł miesięcznie z PP. Teraz z reklam na innych kanałach zarabiam 240 zł miesięcznie. Co da mi 2880 zł na koniec roku. Nie wypłacam, co miesiąc a raz a porządnie.

W tym roku zarobiłem z Internetu 2400zł i nie jestem zadowolony. Pracy sporo a efekt mizerny.
Mizerne są dziedziny, w których działam i zdaję sobie z tego sprawę. Nikt nie kupuje już książek i ebooków.Efekty są z tego mizerne.

Wchodzę teraz w sprzedaż kosmetyków, produktów zdrowotnych, butów itd. Mam już jeden blog o zdrowiu i muszę o niego zacząć dbać, no i jest blog o okazjach zakupowych o niego muszę również zadbać.
Mam kilka pomysłów, ale trzeba je realizować.

Wszystko to jest pięknie i łatwo pisać, lecz jeśli nie ma z tego złotówki to trzeba wytrwałości żeby pisać i coś ciągnąć. Zatem muszę sobie życzyć wytrwałości, bo to jest najważniejsze.
Marne efekty daje moja akcja głosowanie na Najlepszą książkę 2015. Tym się raczej nie przejmuję, bo są cztery głosy, aż cztery. Trudno takie jest  życie.




czwartek, 7 stycznia 2016

Luźne myśli






Dlaczego nie ma u nas magla – zadałem pytanie dzisiaj, gdy moja żona przebierała pościel, oczywiście jej pomagałem.
Ludzie nie mają pieniędzy i prasują
To za komuny nie mieli pieniędzy i magle były – odpowiadam
No, tak

No właśnie za komuny magle były a teraz nie ma, – dlaczego? Przecież więcej zarabiamy jesteśmy bogatsi i na pewno leniwi i nikt mi nie wmówi, że prasowanie to jego ulubiona czynność. Sami sobie odpowiedzcie na to pytanie, bo ja się gubię.

Oglądałem wczoraj w telewizornii film o rzece Kolorado w USA. Jest to jedna rzeka, która wpada do morza i zarazem nie wpada. Dlaczego? Wyschła u ujścia.  Tak ludzie zrobili, że wielka potężna rzeka pozbyła się wody i nic nie trafia do zatoki Kalifornijskiej. Dosłownie nic. Gdzie podziała się woda? Używają ją większe miasta, rolnicy, ludzie podlewają trawniki. I zrobiono to w USA, w tak przodującym państwie na świecie. Gdyby to było w Chinach czy Rosji to bym uwierzył, ale w USA. Polecam opis tej rzeki i co się dokładnie z nią stało tutaj.

To jeszcze jeden kwiatek do tego o Rosji i szaleństwie Stalina, który chciał wybudować za kołem podbiegunowym kolej i pracowało tam 100 tys. więźniów w gułagach, w okropnych warunkach.  Szaleństwo człowieka nie zna granic. Więcej o tej drodze tutaj. Fascynująca opowieść. Link

Żeby nie było, że tylko oni są szaleńcami to dodam, że Japończycy też budowali kolej i skończyło się to źle dla 100 tys. ludzi, bo umarli przy budowie tzw. Kolei Śmierci, czyli kolei Birmańskiej. Opowiada o tym film "Most na rzece Kwai" oraz film "Droga do zapomnienia", którą polecam obejrzeć. Mocny film. A tu link o kolei.

I tak to człowiek gotuje los człowiekowi zły okrutny i włos się jeży, jeśli o tym pomyślimy.

A coś z własnego podwórka i to dosłownie. O psach. Nie o psich kupach, bo to nudne tylko o tym jak właściciel dużego psa odnosi się do właściciela małego pieska. Chodzę na spacery i w naszej Imagilandii obawiam się dużych psów, ich właściciele puszczają je luźno, bo uważają, że są one łagodne i spokojne. Może jest to prawda tylko, że ja idę z moim psem, który szczeka czasami na dużego psa i jest afera, bo duży pies przypada do mojego i nim już raz potarmosił. Chwycił za kark i trząsł. Tak kończą się efekty puszczania psów, które są łagodne i spokojne. Niestety pies to pies i on nie ma rozumu, ma go za to jego pan, który myśli i nie wie, że nie myśli. 

piątek, 1 stycznia 2016

Wszystko w świecie jest ułudą - czyli efekty filmowe



Na Nowy Rok będzie o fikcji w życiu i filmie, bo tak naprawdę to film pokazuje nam czym jest fikcja, która nas otacza. Taka Noworoczna niespodzianka dla moich czytelników bloga link do efektów filmowych. Co widzimy na filmie a co w rzeczywistości jest kręcone. Trzeba przyznać, że jest to szokujące. No cóż patrzmy i podziwiajmy. Zobaczmy na czym polega współczesne aktorstwo i na czym polega magia kina. Wszystkiego najlepszego na Nowy Rok 2016 LINK