czwartek, 29 stycznia 2015

Czekanie - Pośpiech jest złym doradcą

Dzisiaj idąc do pracy rozmyślałem nad tym, że czasami czekając, nie śpiesząc się więcej się zyskuje niż działając i prąc do przodu. Zawsze myślałem, że działanie w biznesie jest lepsze a tu wbrew zasadom nic nie robienie jest lepsze.
Daję zatem radę wbrew powszechnej opinii poczekaj, nie śpiesz się, nie bądź wyrywny. Zawsze czekając masz coś pewnego. Ryzykując w osiemdziesięciu procentach na pewno stracisz. Dlaczego? A, dlaczego nie? Nie jesteś wyjątkowy.
Ja myślałem, że taki jestem i ryzykowałem, myślałem, że działanie jest lepsze od nic nie robienia. Niestety, to mit i fałsz. Właśnie nic nie robienie jest lepsze w biznesie. Oczywiście nie w chorobie czy przy pożarze. W biznesie. O tym myślę.

Miałem dwa sklepy i zacząłem odkładać pieniądze. Po co mi odkładać. Zainwestowałem w trzeci w innym mieście. Po 1,5 roku musiałem go zamknąć. Strata 30 000 tysięcy. To było dużo pieniędzy w latach dziewięćdziesiątych. Nawet bardzo. Za to kupiłbym sobie nowy samochód, albo zrobił mieszkanie na cacy. Nie ja wolałem iść do przodu.

Drugi raz zainwestowałem w sklep elektryczny i znowu klapa. Dlaczego? Zbyt szybko to zrobiłem. /trzeba było czekać. Trzeba było w ogóle nie zaczynać. Znowu strata 30 000 tysięcy.
Studiowałem na płatnej uczelni. Po to, żeby mieć pracę, żeby mieć papier w razie czego. Ukończyłem dwa lata i znowu przerwałem z braku gotówki. Strata semestr moduł danego przedmiotu 500 . Strata około 5000 tysięcy.

Nie poszedłem do pracy w fabryce po zamieszkaniu w Imagilancji tylko na swoje, do biznesu. Strata. Już nie powiem, ile. ZUS, US, kontrole.


Tak można wyliczać bez końca. Ciągle sromotna strata. Parłem do przodu to ciągle miałem brak szczęścia i ciągle traciłem. Gdybym nic nie robił, żadnych biznesów miałbym teraz lepiej. Urządzone mieszkanie, jakiś dorobek. Dlaczego tak myślę? Otóż teraz od 5 lat nie prowadzę żadnych biznesów i mam lepiej niż, gdybym je prowadził. Nie zarabiam wiele, ale mam. Nie potrzebuję więcej. Cieszę się, że mam stały niewielki dochód. Przy oszczędzaniu wychodzę na plus i jeszcze odkładam.

Tylko czasami myślę, ile straciłem pieniędzy to aż mnie ściska w sercu.

Dlatego radzę zastanów się czy stać Cię na swój biznes?

środa, 28 stycznia 2015

Wiedza za darmo

 



Tak wiele teraz jest możliwości, ale czy wszystkie wykorzystujemy?
Porównanie lat 80 dziesiątych, kiedy miałem dzieścia lat i ówczesnych, daje korzyść współczesności, bez dwóch zdań. Będę oczywiście jęczał, że zrujnowano gospodarkę i brak pracy, ale to osobny temat .....
Co się zmieniło? Zmienił się świat za pomocą komputerów a przede wszystkim Internetu. Jako młody chłopak interesowałem się, jak wszyscy muzyką. Czytałem Jazz, bo to było pismo poświęcone muzyce. Słuchałem programu III PR. A teraz jest Internet z muzyką, wiadomościami o każdym piosenkarzu, samemu można śpiewać i zaprezentować się na YT, pokazać się za pomocą Facebooka znajomym i nieznajomym.
Interesowała mnie elektronika i roboty. Czytałem tylko Wojciechowskiego " Nowoczesne zabawki" i nie miałem żadnych części do stworzenia układu elektronicznego. A teraz nikt sobie czegoś takiego nie wyobraża. Części jest nadmiar, jak zbudować masa stron i porad w Internecie. Nic dodać nic ująć. W każdej dziedzinie nauki mamy dostęp do informacji i to licznej informacji.


Chciałem się nauczyć języka, bo w szkole był tylko znienawidzony rosyjski. Dostałem jakiś kurs z płytami i cieszyłem się, jak głupi. A teraz możesz nauczyć się nawet chińskiego, mamy wszystko w Internecie.
Nie miałem ojca i nie wiedziałem jak zrobić różne prace w domu. A teraz mam Internet z wszelkiej maści poradnikami. Wszystko nakręcone i do nauczenia się w domu.
Zawsze chciałem podróżować, kto, by nie chciał pojechać do Australii. A teraz nie pojadę, ale poczytam blogi podróżnicze i zobaczę Australię w Google Street View. Nawet poczytam jak żyją inni i zobaczę, co to jest droga św, Jakuba.


Filmy dawniej były tylko w kinie. W telewizji były dwa programy. A dzisiaj programów mnóstwo a filmów do wyboru i koloru. Tylko czasu brak.
Nie wymieniłem tu wszystkiego sami widzicie, ile jest możliwości. mam wrażenie niestety, że ich nie wykorzystujemy w pełni. Nie wiem może się mylę, ale czy na pewno.
Nasze wybory wskazują, że mam rację. Zobaczcie kredyty we frankach. Przecież wiedza ekonomiczna w Internecie jest wyłożona jak na stole tylko poszukać poczytać. I co? Ludzie dają się dalej robić w konia. Biorą kredyty, które piramidami finansowymi. Na nic wiedza i możliwość przeczytania i uniknięcia błędów. Człowiek jest za dumny i nie patrzy na innych, mówi ja swoje wiem i robi głupstwa.
Idźmy dalej. Przychodzą wybory i co? Wybieramy tak głupio, że do tej pory zamiast nadrobić zaległości do Zachodu, to dalej mamy 25 opóźnień. Gdyby wyzwolić naszą kreatywność to bylibyśmy naprawdę w czołówce. Wystarczy tylko poczytać, zastanowić się. A my łapu capu ten jest przystojny, ten ładnie mówi i dalej tkwimy w szambie. Likwidują kopalnie. To krzyczymy, że źle, że miejsca pracy, że bogactwo, że energetyczne bezpieczeństwo. Jednym słowem na Górnym Śląsku krzyczą na rząd. Tylko mam pytanie, kto miał największe poparcie na Górnym Śląsku na ostatnich wyborach. To, kto głosował? Na kogo oddaliście górnicy swe głosy?
To wszystko nasze decyzje i wybory. Lepsze czy gorsze, niestety, nie zawsze wykorzystane jak należy w obecnych czasach. A mamy tyle wokół nas wiedzy, której nie chcemy za darmo....

poniedziałek, 26 stycznia 2015

Ciekawostki ze Street View

Postanowiłem, że niekiedy będę zamieszczał ciekawe zdjęcia z Google podam linki bo nie wiem czy można wklejać zdjęcie, wiadomo prawa autorskie.

Dzisiaj byłem w Paryżu obok cmentarza Cmentarza Montparnass śpą tam kloszardzi w namiotach.
linki: http://bit.ly/1xXmfFe i http://bit.ly/1yUrE40

Tak naprawdę to do 50 lat powinno się pracować 8 godzin a od 50 do 60 lat po 4 godziny. Widzę jak chodzę teraz do  lekarza ile ludzi choruje. Strach się bać. Nic nie mamy z życia. Tak krótko trwa. Byłem w wojsku. 35 lat pracowałem, córkę wychowałem robi doktorat, odkrywa nieznane rzeczy
Czas pozwiedzać świat palcem po mapie.


niedziela, 25 stycznia 2015

Motywacja

 


Dzisiaj rzuciłem okiem na bloga o finansach domowych widzianych okiem kobiety. Chciałem zobaczyć, ile ma wpisów i o czym. Wpisy typowe, ile mam do dyspozycji pieniędzy, gdzie dziury w wydatkach i jak je załatać. Blog podobny do Michała Szafrańskiego. Nic w tym dziwnego, bowiem blog tamten zaskoczył to może i ten na fali wypłynie. Wszystko zależy od szczęścia i motywacji w działaniu.
Właśnie motywacji, wiele od niej zależy. Możemy zacząć dany projekt i, gdy nie ma efektów koniec,klapa. Nie chce się pisać, nie chce się ciągnąć dalej. Niestety, wiem coś o tym, bo niektóre projekty mam od wielu lat i nie ma efektów. Ciągnę je dlatego , że już tak długo, że żal je porzucać. Tyle wysiłku i pracy i wszystko na marne. To boli. Najlepiej je zostawię, przemyślę sprawę co jest źle i wówczas wrócę. To jest najrozsądniejsza myśl.
Nie wszystko trzeba od razu wrzucić do kosza. Lepiej zostawić w spokoju i wrócić w odpowiednim czasie. Moja strona o Singerze trwa nietknięta od lat, chociaż nic do niej nie dodaję. Będzie czas, wena, natchnienie to dodam. Nie ma się co zniechęcać.
Mój zięć potępia książki motywacyjne. Mówi, że wszystkie na jedno kopyto i nic nie dają.
Otóż dają. Dają to, że w pewnym momencie potrzeba motywacji, żeby trwać. Po to te książki. Trzeba sięgać po lekturę, gdy już nie masz sił i ogarnia Cię zniechęcenie, wówczas urywek zdanie z książki pomaga. Mówi się trudno i idzie dalej. Po to te książki, podporą w działaniu. Podejrzewam, że czyta i chciałby, żeby nastąpiła jakaś czarodziejska przemiana w, nim samym i przyszły efekty. Nie oczekuje podpory w działaniu tylko od razu efektów. To powoduję, że nic nie otrzymuje czytając i się zniechęca.
Sam czytam wówczas, gdy już nic mi się nie chce i wówczas dostaję kopa i idę dalej. Zatem moja rada jak nic już Ci się nie chce to przeczytaj ebooka, artykuł o motywacji i do dzieła.

czwartek, 22 stycznia 2015

Wolna wola



Mój konkurs na książkę roku ma do końca 22 dni i 5 głosów. Oczywiście, ponosi klapę. Trzeba reklamy. Jak znalazłbym się na pierwszej stronie, na przykład Onetu, to w ciągu jednego dnia nastukał bym z dwadzieścia tysięcy wizyt i oddanych głosów tysiąc. Niestety, tak się nie stanie. Trudno. Nie będziemy rozlewać łez nad rozlanym mlekiem.

Tak wczoraj pomyślałem, że tysiąc stron czytam w tydzień, a niektórzy chyba przez dwa dni, bo na niektórych blogach o książkach recenzje pojawiają się co dwa dni lub codziennie. Jak to się dzieje. Po prostu ktoś kogoś robi w wałka. Czytelnicy bloga nie zwracają na to uwagi, ich interesuje dobra recenzja. Ja, natomiast wszedłem na kilka blogów i nie wierzyłem. Tyle recenzji w ciągu miesiąca.
Niektórzy oczywiście nie ściemniają i opisują trzy do czterech książek na miesiąc. Taka liczba wydaje mi się uzasadniona. To daje około 40 książek rocznie. Jestem skłonny w to uwierzyć. Liczby mówiące o przeczytaniu powyżej to kompletny przekręt. Nie da się tego zrobić. Taka jest nasza przepustowość organizmu. Tak jesteśmy zaprogramowani fizycznie i tyle.
Oczywiście, mam bloga o książkach, ale tam prezentuję noty wydawnicze ukazujące się z książką. Nie jest to mój opis tylko wydawcy. I wszystko jest wiadome. Nie będę przecież kłamał, że jestem takim szybkościowcem książkowym. To jest zrozumiałe.
Co do konkursu, to szykuję go również w tym roku i zobaczymy co z tego wyjdzie. Jak dożyję to zobaczymy. Zaklepałem już nazwę bloga w Blogerze tak, że nikt t nie zajmie tej domeny poczeka na przyszły rok. Będę tam od razu dodawał najlepsze tegoroczne książki, będzie można wybierać ze 100 pozycji.
Na razie ogłosimy wyniki za 22 dni z tych pięciu głosów, bo nie przypuszczam, żeby więcej osób się przyłączyło do zabawy. Ogłosiłem konkurs na wszystkich moich blogach i na FB. Więcej nic nie zrobię. Wolna wola.

poniedziałek, 19 stycznia 2015

Wiara



W ciągu ostatnich dwóch dni obejrzałem chyba trzy filmy o umieraniu. Filmy bardzo dobre, poleciła mi je moja córka. Wszystko fajnie tylko mam już ponad pięćdziesiąt lat i robiły one na mnie koszmarne wrażenie. Do tego zaczynam chorować na kręgosłup, boli mnie z tyłu pleców i źle mi się kojarzą takie filmy. Zdecydowanie one dla młodych ludzi, którzy popłaczą na takim filmie i idą dalej. Natomiast starsi już, inaczej widzą to wszystko. Im po prostu bliżej na drugą stronę, tylko zastanawiają się, kiedy.
Chciałbym oswajać się ze śmiercią i traktować jako coś naturalnego. Po prostu kolejna faza życia. Łatwiej jest tym, którzy w coś wierzą i myślą, że wstaną z martwych. Ja, natomiast jestem wychowany jako katolik, ochrzczony, byłem u komunii, chodziłem do kościoła, przyjmuję księdza i nie wierzę. Nie wierzę, że coś tam jest, że jet jakieś życie.
Czytałem, że wielu ateistów się nawróciło na wiarę w Boga. Sam dużo o tym czytałem czy jest Bóg. Napisałem kilka tekstów, ale trudno mi zaakceptować, że coś tam jest, że jest życie po śmierci. Niestety, .
Dlatego smutno mi będzie na starość, chyba że coś się zmieni. Chciałbym bardzo, lecz do tego trzeba wiary a tej mi zaczyna brakować. To co mnie otacza zmusza do zastanowienia czy człowiek wszystkiego sobie nie wymyślił w imię jednego bożka pieniędzy. On panuje nad wszystkim i wszystkimi rządzi.
Jeszcze z 15 lat temu miałem nadzieję, że człowiek polepsza swój byt wychodzi z ciasnych poglądów konsumpcji na rzecz zdrowego rozsądku. Jednak z czasem, gdy wszedł zachodni kapitalizm do nas straciłem wszelką nadzieję na poprawę. Z naszymi ideałami i życiem jest coraz gorzej. I wszystko to, co było podstawą do wiary w człowieka pomału we mnie zamiera. Jest jak jest. Człowiek zamiast być lepszym jest takim samym stworzeniem jak był na początku swojego stworzenia. Nie odbił się za bardzo od gałęzi, na której siedział. Jego przywary i wady bardziej się uwidoczniły i to w sposób jaskrawy.
Nie idziemy do przodu jako całość, ludzkość my się cofamy. Bo biorąc lata ewolucji powinniśmy być lepsi a w niektórych przypadkach stajemy się coraz gorsi.

czwartek, 15 stycznia 2015

Etat




Jestem zatrudniony na pół etatu i w związku z tym nie mam tyle pieniędzy, ile bym chciał. W ogóle od 1990 roku, to jest od czasu przeprowadzki do Imagilandii nigdy nie śmierdziałem groszem. Gdybym poszedł do pracy na etacie na pewno pieniądze bym teraz miał, ja jednak zacząłem działalność gospodarczą i każdą złotówkę wkładałem w interes. Myślałem, że tak trzeba a w przyszłości coś z tego będę miał. Niestety, nic z tego nie miałem, oprócz tego, że dożyłem do ówczesnych czasów. Pracując od ośmiu lat na etacie mam więcej niż przez 15 lat prowadząc swój biznes. Wyremontowałem łazienkę, kupiłem używane auto, urządziłem wesele córce, kupiłem nowe AGD i jeszcze zaoszczędziłem na koncie.
Podsumowując praca na własnym nie zawsze i wszystkim wychodzi na dobre. I nie będę tu cytował różnych autorów od książek motywacyjnych, bo szkoda czasu. Wszyscy oni radzą, jeśli poniosłeś porażkę, to jest ona tylko potyczką przed bitwą musisz się podnieść i iść dalej. Później dają Ci przykład kilku ludzi, którzy ponosili porażki, ale mimo wszystko odnieśli sukces.
Nie, tak różowo to nie jest i wielu ludzi poniosło porażkę i to trzeba przyznać, a nie obwijać wszystko w bawełnę. Nie jest to oczywiście trendy i tak nie powinno się o tym mówić. Powinno się zawsze mówić z optymizmem, nawet, gdy toniesz.
Ja, natomiast nie będę Wam tutaj prawił takich opowiastek, tylko powiem, że jeśli Ci nie wyszło na swoim to idź i pracuj na etacie. Nie każdemu po prostu jest dane odnieść sukces w swoim biznesie i nie ma się co załamywać, bo na etacie możecie więcej zyskać podobnie jak ja. I jestem tego przykładem. Przykładem tego też ludzie, którzy mieli interes na Placu w Imagilandii, interes, tzn kioski. Do dzisiaj upadły prawie wszystkie zostały tylko dwa. Wszyscy przeszli na etaty lub wyjechali za granicę.

środa, 14 stycznia 2015

Strach

 



Czasami czuję lęk przed wszystkim. W środku mnie dopada i rozlewa się po mnie jak po wnętrzu szklanki. Nie jest to choroba psychiczna tylko paraliż ciała. Wiem, że można to zwalczyć tabletkami, ale nie chcę.
Z czego to się narodziło, bo nigdy tego nie miałem. Jako młody człowiek byłem pełen walki i szedłem do przodu.
To wszystko stało się, gdy musiałem decydować o rodzinie, a nie było pieniędzy. Bałem się, żeby ich nie zabrakło, bo z znikąd, by nie było pomocy. Zacząłem to odczuwać w związku z biznesem jaki miałem. Działalność gospodarcza ona mnie położyła i wprowadziła strach przed przyszłością. Na początku wszystko szło, dopóki nie włączył się US. Kłopoty z Urzędem tak mnie powaliły. Zawsze odczuwałem strach przed listem poleconym, bo najczęściej były to złe wieści, czyli wezwanie do skarbówki. Od tej pory nie lubię żadnych urzędów. Dla mnie siedzą tam ludzie, którzy chamscy i, którzy patrzą jak pokazać Ci swoją wyższość. To arogancka bezmyślna masa, która pragnie Cię upokorzyć. To ludzie, którzy chcą Cię upokorzyć.
Tak mi zostało i do tej pory i, chociaż już nie prowadzę działalności gospodarczej tkwi we mnie to przekonanie. Ostatni przykład. Przysłali mi z NFZ po 10 latach, że coś tam nie tak ze składką. Oczywiście zadzwoniłem i okazało się, że sprawa będzie umorzona, bo przedawnienie. To ja się pytam, po co w ogóle zaczynali sprawę i przysłali mi trzy polecone pisma. Koszt przesyłki i napisania tego wszystkiego. Tylko po to, żeby sprawę umorzyć i zepsuć komuś nerwy. Zupełna ignorancja i patologia urzędnicza.
Wszelkie pójście do lekarza to dla mnie także wyzwanie. Lekarz dla mnie to taki urzędnik, który bierze pieniądze posłucha zapisze coś tam i nic z tego nie wychodzi. Nie chce Ciebie leczyć, bo patrzy na Ciebie jak na intruza. Przykład. Chodzę do lekarza a on mi daje tabletki i mówi, że to i tamto spróbujemy. Zamiast dać skierowanie na badania. Tak sobie sprawę zbywa. Jak zapłacę to może coś z tego będzie.
Ten strach tkwi, chociaż powinno go nie być. Nic się nie dzieje. Nie ma na niego racjonalnego bytu.
Nawet zwykła jazda do oddalonego o 18 kilometrów miasta budzi we mnie niepokój, bo coś pójdzie nie tak. I to wszystko jest najgorsze.

piątek, 9 stycznia 2015

Wyzwania




Czy w ogóle warto pisać?
Tadeusz Konwicki, który umarł wczoraj przestał pisać 20 lat temu. Powiedział, że go nie ciągnie, nie ma potrzeby. Wszystko jest opisane.
Poniekąd go rozumiem. Stracił zainteresowanie życiem. Przeszedł swym umysłem na drugą stronę i zobaczył, że wszystko jest miałkie i płytkie.
Bo tak naprawdę mamy ideały, który się spłycają w miarę naszego życia. Wszystko odchodzi. Rzeczy ważne nagle stają się nie ważne. Na wielu sprawach nam nie zależy. Cieszymy się, tylko że nie chorujemy a jak chorujemy to cieszymy się z tego, że nas na chwilę przestało. To dla nas wówczas ważne rzeczy. Cieszymy się z kieliszka wódki w dobrym towarzystwie. Taką psychikę mają mężczyźni.

Kobiety reagują, inaczej. silniejsze. Walczą.
Mężczyzna musi mieć cel wyzwanie wówczas długo jest aktywny. Dlatego ciągnie nas do młodych kobiet, które powodują, że odżywamy, musimy się wówczas przy takiej młódce starać. Prężymy muskuły.
Jak nie mamy kobiety musimy mieć zainteresowanie jakimś tematem, jakieś hobby. Inaczej kapcaniejemy. Z pilotem w ręku siedzimy przed telewizorem i jęczymy.
Z czasem tych wyzwań jest mniej i następuje zgon psychiki.

niedziela, 4 stycznia 2015

Co to jest szczęście?

 


Przeczytałem kila artykułów w święta i to bardzo ciekawych. Z tego co pamiętam, a to jest najważniejsze, to człowiek, który ma cel żyje szczęśliwie. Tym celem nie jest zdobycie telewizora, bo to jest tylko chwila przyjemności, która szybko znika. Cel długoterminowy wychować dziecko, ulżyć cierpiącym itd.
Zaspokajanie szczęścia celami takimi jak zakupy, podwyżka w pracy na długo nie wystarcza. Nawet wygrana w totolotka. to przechodzi i człowiek zostaje bez celu.
Większy wpływ na nasze życie ma otoczenie. Ogród, praca w ogrodzie obcowanie z naturą. Dlatego też tak zachęcałem do brania ogródków działkowych. Nawet jak nie ma czasu to w niedzielę można tam pojechać, oderwać się od dnia powszedniego nic nie robić a posiedzieć między zielenią. To wpływa na nasze samopoczucie. Najlepsze oczywiście wędrówki, wycieczki tylko nie zawsze możliwe do realizacji.
Człowiek mający cel łatwiej znosi ból i lepiej mu się żyje. Taki człowiek, który nie myśli o sobie, ale o innych nawet nie wie, ile zyskuje.
Co ciekawe to przeprowadzono badania i szczęście z sensem życia się nie pokrywa. Szczęście, bowiem wiąże się z braniem a sens życia z dawaniem. To co pisałem na początku szczęście jest krótkotrwałe a sens życia zawsze będzie w nas tkwił. Pytanie, po co żyję stale nas prześladuje.
Choroba brak pieniędzy i szczęście znika. A sens życia zostaje.
To właśnie szczęśliwe życie jest teraz bardzo lansowane i to jest powód naszych cierpień i chorób. Nie każdy może sobie zagwarantować szczęście, bo do tego potrzebne pieniądze i, gdy ich nie ma jest frustracja. Natomiast do sensu życia pieniądze nie potrzebne. Czasami ludzie rezygnują ze szczęścia w imię sensu życia.
Tu polecam książkę "Człowiek w poszukiwaniu sensu" Viktora Frankla.


Sam chciałem zrobić coś od siebie dlatego wymyśliłem głosowanie na najlepszą książkę roku 2014 i co?
Nic, do dzisiaj zagłosowało cztery osoby i nic z tego nie będzie. Nawet przygotowałem się, żeby kupić nową książkę i wysłać od siebie wylosowanej osobie, która będzie głosowała nic to nie daje. Głosów nie przybywa. nikt nie chce dać czegoś od siebie za darmo.

czwartek, 1 stycznia 2015

Książka roku 2014



Dzisiaj z rana wstałem i miałem w głowie zrobienie czegoś pożytecznego. Chciałem zrobić głosowanie na najlepszą książkę 2014 roku. Nosiłem się z tym zamiarem od kilku dni. Wiadomo, od pomysłu do czynu droga daleka. Jak to zrobić, dużo roboty i takie wymówki.
Jednak usiadłem i wszystko okazało się prostsze niż myślałem. Zrobiłem wpis w blogerze z notami wydawniczymi wszystkich książek, obok dodałem ankietę i jest. Lista ma 50 książek z mojego bloga książkowego bestsellery książkowe. Jest to zatem lista obiektywna, nie ma na niej wszystkich książek, ale są te, które się najlepiej sprzedawały w księgarniach.
Nie wiem nawet czy ktoś zagłosuje, ale nie jest to akcja jakiegoś wydawnictwa nie jest pod niczyim patronatem. Taka akcja wymyślona w święta. Lubię książki i dużo czytam to niech ta fascynacja na coś się przyda.
Myślę, że teraz będę staranniej dobierał książki do wpisu na tego bloga o książkach, żeby to były absolutne bestsellery i w przyszłym roku akcję powtórzę.
 Nawet, gdyby nikt nie zagłosował to ja wybiorę książkę, bo tam jest mój głos i głosowanie się odbędzie. Tak jest w demokracji, jeden głos jest ważny i on zdecyduje o tym, kto jest lepszy. A ja za bardzo nie wierzę w takie akcje. Gdyby to było na pierwszej stronie portalu, lub gdyby roił to ktoś znany ooooo.... to wtedy już na początku byłby sukces. Ludzie lubią się ogrzewać sukcesem kogoś znanego, są wówczas bliżej jego sławy i ogrzewają się nią z bliska. Myślą, że część jego blasku spływa na nich.