Chciałbym oswajać się ze śmiercią i traktować ją jako coś naturalnego. Po prostu kolejna faza życia. Łatwiej jest tym, którzy w coś wierzą i myślą, że wstaną z martwych. Ja, natomiast jestem wychowany jako katolik, ochrzczony, byłem u komunii, chodziłem do kościoła, przyjmuję księdza i nie wierzę. Nie wierzę, że coś tam jest, że jet jakieś życie.
Czytałem, że wielu ateistów się nawróciło na wiarę w Boga. Sam dużo o tym czytałem czy jest Bóg. Napisałem kilka tekstów, ale trudno mi zaakceptować, że coś tam jest, że jest życie po śmierci. Niestety, .
Dlatego smutno mi będzie na starość, chyba że coś się zmieni. Chciałbym bardzo, lecz do tego trzeba wiary a tej mi zaczyna brakować. To co mnie otacza zmusza do zastanowienia czy człowiek wszystkiego sobie nie wymyślił w imię jednego bożka pieniędzy. On panuje nad wszystkim i wszystkimi rządzi.
Jeszcze z 15 lat temu miałem nadzieję, że człowiek polepsza swój byt wychodzi z ciasnych poglądów konsumpcji na rzecz zdrowego rozsądku. Jednak z czasem, gdy wszedł zachodni kapitalizm do nas straciłem wszelką nadzieję na poprawę. Z naszymi ideałami i życiem jest coraz gorzej. I wszystko to, co było podstawą do wiary w człowieka pomału we mnie zamiera. Jest jak jest. Człowiek zamiast być lepszym jest takim samym stworzeniem jak był na początku swojego stworzenia. Nie odbił się za bardzo od gałęzi, na której siedział. Jego przywary i wady bardziej się uwidoczniły i to w sposób jaskrawy.
Nie idziemy do przodu jako całość, ludzkość my się cofamy. Bo biorąc lata ewolucji powinniśmy być lepsi a w niektórych przypadkach stajemy się coraz gorsi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz