środa, 8 października 2014

Małe miasteczka

Dzisiaj tak myślę, że mieszkając 24 lata w miasteczku 13 000 mieszkańców  tj od 1990 do dzisiaj 2014 miałem tylko kłopoty.
A tak nawiasem mówiąc w ciągu 3 lat liczba mieszkańców naszego miasteczka zmniejszyła się bagatela o 1000 osób. Emigracja plus młodzi na studia i po studiach tutaj nie wracają. Kto zostaje? Ci którzy mają tutaj pracę z pokolenia na pokolenie czyli rodzinne układy. Do tego zaliczyć można: fryzjerów chyba jest ze 20 zakładów, kwiaciarnie 6, mechanicy samochodowi. Dobrze też mają nauczyciele, w Urzędzie, oraz służba zdrowia. Reszta to plankton. Oczywiście też zostają też osoby pracujące w marketach. Ich liczba 9.
Pracujących w zakładach to lepiej nie liczyć, bo tych zakładów to jest tyle co kot napłakał. A zarobki w nich to najniższa krajowa, w większości. To jest obraz mojego miasteczka. Podejrzewam, że takich miasteczek jest więcej.
Wrócę do tematu. Dlaczego miałem kłopoty? Kłopoty z pracą. Do teraz się z tym borykam. Zawierzyłem przywódcom naszego narodu i wziąłem sprawy w swoje ręce i po latach tak mnie US i ZUS urządziły, że mam tyle co nic. Gdybym od razu poszedł do pracy, od razu gdzieś pracował, czyli schował się za plecy zakładu a nie budował nasz kapitalizm to teraz bym był tłusty jak misio i tyle. Zero kłopotów, wierzcie mi.
Lepiej napisać gdybym nie wyjechał z Wrocławia do tej dziury to też bym miał lepiej. A tak mogę napisać przegrałem. Nie w sensie, że się będę użalał, tylko tak ogólnie. Zawsze człowiek jakoś żyje dlatego to przegranie jest w sensie ogólnym tzn. Zawsze walczyłem o przetrwanie, bo czym innym jest własny biznes. I to tylko utkwiło mi w pamięci. Nie wczasy, na których w ogóle nie byłem, wycieczki itd. Oczywiście mogę napisać byłem w Niemczech i Włoszech tak ale żeby tyrać i zarabiać.
Nie tak jak ludzie na etacie nauczyciela, czy woźnego w szkole, lub pani pracującej w rejestracji u lekarza którzy jadą na wczasy do Egiptu, Tunezji.  Oni mają jakieś wspomnienia, coś się w ich życiu działo, bo w moim tylko walka i walka o przetrwanie. Dobrze, ktoś powie teraz możesz jechać. Nie mogę bo znowu muszę zbierać grosze, bo jestem na pół etatu i muszę się martwić jutrem.
A na etacie to nazbierałem na ślub córki, na remont łazienki, na telewizor nowy, kafelki do przedpokoju. Słowem wszystko czego nie miałem mając biznes. I teraz jestem w wieku 54 lat i nie mam etatu i chyba nie będę miał w tej dziurze. Dlatego zarabiam w Internecie, a tam zarabiam staram się, lecz słabo to wychodzi.

Dlatego radzę za darmo młodym: Uciekajcie z dziur, czyli tych małych zapyziałych miasteczek

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz