Lata transformacji w Polsce to okres błędów, które sięgają
początków lat 90-dziesiątych. Politycy tego okresu doszli do władzy, nie byli
na nią przygotowani i nie wiedzieli, co mają z nią robić. Na tej szali eksperci
zachodni zaproponowali nam reformy w stylu amerykańskich uniwersytetów. I
niestety, nasi politycy niemający pojęcia o ekonomi zgodzili się na ten
eksperyment. Dalsze losy to tylko pochodna powziętych wówczas decyzji. Na tej
fali do głosu doszli eksperci, którzy w ogóle nie powinni obecnie zabierać
głosu a jawią się jak guru ekonomiczne a niektórzy z młodych wyborców im
wierzą.
W ekonomii może są i
jakieś twierdzenia i jest to jakaś nauka, lecz wszystko idzie precz, gdy
decyzje są w rękach polityków, wówczas wywody ekonomiczne nie mają sensu. Przykład
to Grecja gdzie ekonomia mówi jedno a polityka drugie. Decyduje polityka
wszędzie i o wszystkim. Pieniądze są rzeczą wtórną i można je zawsze pożyczyć a
później długi umorzyć i wszystko jest OK.
Na zasadzie tego, co chcą ludzie tworzy się programy
polityczne partii, bo ludzie muszą wiedzieć, na jakie obiecanki głosować. To
robi się w początkowym okresie wyborczym. W późniejszym okresie, gdy dochodzi
do głosowania ludzie patrzą najczęściej na gesty polityków, na ich wpadki, jak
wyglądają w telewizji i na wiecach, jak ich oceniają eksperci. Nie jest ważny
program tylko wpowiedź w telewizji. Zatem można stwierdzić, że decyduje
wizerunek i tu do akcji wkracza Kukiz.
Dla niego program partii to rzeczywiście ściema dla ludu, bo
tego nikt później nie realizuje. Przykładem są ostatnie lata rządów PO. Na
początku jedno a później i tak robimy wszystko po swojemu. Nikt i tak tego
programu nie pamięta.
Kukiz to mówi i jest to groźne, za dużo prawdy wali w oczy i
tym trafia do serc wyborców. Program jest mu niepotrzebny, bo o tym, co trzeba
zrobić można przeczytać wszędzie w Internecie na forach, program można napisać
w pięć minut, tylko jak to, co się napisało wykonać. To inna sprawa.
Te treści, które piszą w programach są zbędne i tylko zamydlają
obraz rzeczywistości. Politycy chcieliby program żeby wiedzieć, o czym mówić i
jak kogoś krytykować. A tu wyskakuje
facet i prosto z mostu mówi to i to, tak jest, to bym zrobił. Porywa 20%
społeczeństwa, gdy oni muszą ciągle skakać i się łasić żeby przejść do
politycznej pierwszej ligi. Ten facet może po prostu zaszkodzić wszystkim, bo
może według polityków coś wywinąć, co oni nie tolerują. Jest to bomba z
opóźnionym zapłonem, która może wszystko zmienić na politycznej arenie
zabetonowanej od lat. To jest niebezpieczne, bo jeden facet ma takie poparcie.
Ostatnio zdarzyło się coś takiego tylko Wałęsie, ale to była inna rzeczywistość.
Kukiz nie dość, że wejść może do Sejmu to jeszcze może nie
zgodzić się na wszelkiej maści szalbierstwa, o których pojęcia nie ma zwykły
człowiek. No i na końcu może w powietrze wysadzić wszelkie małe partie, które
do tego Sejmu nie wejdą. A są zawsze przystawkami do głównego dania. Tacy
wasale, które też mają coś dla siebie. Co w takim razie zrobić?
Recepta jest prosta, wszystko żeby ten gość się tam nie
dostał.
Myślę, że w najbliższych tygodniach będzie systematyczne
dołowanie Kukiza, żeby spadły mu procenty poparcia i społeczeństwo się od niego
odwróciło. Już teraz obserwuję takie krótkie niusy, że to ma raz mniej za sobą
raz więcej ludzi. Takie próbne baloniki wypuszczane przez jakieś siły, by do
ataku przystąpić na ostatniej prostej.
Czy im się to uda? Nie wiem.
Ja mu kibicuję, bo chcę zmian, a on spowoduje je siłą rzeczy.
Samo wejście do Sejmu wyrzuci małe partie, które są szkodnikami późniejszych
rządów.
Muzycy to idealiści w pewnym sensie i na pewno, jeśli
wejdzie do Sejmu będzie musiał się trochę zmienić, ale wierzę, że zostaną mu w
głowie jakieś treści, które ma w sobie i nie pozwoli na dalszą degrengoladę
Polski.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz